Nowy ROK
Dzisiaj kiedy będziemy sobie składać noworoczne życzenia powinniśmy życzyć sobie jeszcze jednej rzeczy – UWAŻNOŚCI.
Uważności po to, abyśmy nie przegapiali drugiego człowieka.
Bez względu na to jakiej jest narodowości, rasy, jakiej jest orientacji seksualnej czy tej politycznej.
Uważności, abyśmy nie zatracili gdzieś swojej mądrości i empatii. Uważności w słuchaniu....
Dzisiaj kupiłam książkę. Nosi tytuł „Nieobcy. 21 opowieści, żeby się nie bać. Polscy pisarze dla uchodźców”.
Tak się zaczyna:
"Po co ta książka? Bo trzeba pomagać. Trzeba, ale moralnego imperatywu nie da się wyuczyć. Bo trzeba słuchać i współczuć. Tak, ale literatura i tak nie powstrzyma fali nienawiści, która już zaczęła się wylewać z głów i sieci na ulicę. Bo trzeba widzieć w tłumie pojedyncze twarze?
Tak, ale ani opowiadania ani reportaże nie przekonają przekonanych, że przede wszystkim należy się bać. Albo nienawidzić, co zwykle znaczy to samo. I właśnie dlatego powstała ta książka. Z niezgody na strach i nienawiść. Przede wszystkim w sobie. A najlepszym sposobem żeby sobie poradzić z lękiem, jest poznanie jego źródeł. Źródeł lęku przed Obcym. Nie chodzi tylko o fizyczny strach o siebie, bliskich, rodzinę. Chodzi również o strach przed utratą własnych granic, własnej tożsamości.
Potrzebujemy Obcych, nie mniej niż oni nas. Bo tylko konfrontując się z Obcym, możemy tak naprawdę, tak do końca, bez zniekształceń zobaczyć siebie. Kim jesteśmy, jacy chcemy być. Na ile obraz naszych wyobrażeń, zgadza się z odbiciem w lustrze.
Pozbyć się lęku? Tak. Ale też przede wszystkim przemyśleć jego źródła. A w końcu zrozumieć, że pomagać innym, oznacza również, pomagać samemu sobie”.
- Aktywność Pływanie
Bieganie (13)
Przyfrunął.. piękny © Iza
Bieganie. Poszłam biegać, bo tak było najlepiej poradzić sobie z pewnym rodzajem rozżalenia. Tak to bywa w życiu.
Nieźle się biegało, aczkolwiek postępów nie widzę. Ciagle biegam na takim samym poziomie. Ale czy potrzebne mi w tym przypadku „postępy”? Chyba nie.
- Aktywność Bieganie
Bieganie (13)
Przyfrunął.. piękny © Iza
Bieganie. Poszłam biegać, bo tak było najlepiej poradzić sobie z pewnym rodzajem rozżalenia. Tak to bywa w życiu.
Nieźle się biegało, aczkolwiek postępów nie widzę. Ciagle biegam na takim samym poziomie. Ale czy potrzebne mi w tym przypadku „postępy”? Chyba nie.
- Aktywność Bieganie
Po świętach (bieganie 11 i 12)
Jedni je lubią, drudzy omijają, ci trzeci zaś próbują przetrwać.
Ciężko mi powiedzieć do której grupy się zaliczam, ale te Święta, które właśnie minęły zaliczam do udanych.
Dużo czasu spędzonego z siostrą, trochę biegania, świątecznych spacerów, udane gotowanie, koncert Raz Dwa Trzy w tv, prezenty takie.. od serca, kilka dni w moim rodzinnym Mielcu.
Wigilia.. pierwsza wolna od pracy wigilia od lat. Komfort. Mogłam pojechać do Mielca już w środę po pracy i chociaż w autobusie nie było dla mnie siedzącego miejsca, a stanie ponad godzinę w butach na wysokich obcasach nie należy do wielkich przyjemności – przyjęłam to z pokorą.
Wieczorem rozpoczęcie gotowania czerwonego barszczu – celebra, uwielbiam gotować czerwony barszcz. Tegoroczny był robiony jeszcze inaczej, wg. przepisu znalezionego w sieci (Magdy Gessler), ale jakżeby inaczej - z innowacjami made by Iza (inaczej chyba gotować nie potrafię). Dodałam więc „swoje” przyprawy i swój zakwas. Do tego jeszcze upieczony piernik z czekoladową polewą, która muszę przyznać wyszła mi znakomita ( i tutaj też innowacja, bo zamiast kakao dodałam wielką, dobrą gorzką czekoladę).
Czwartek od rana znowu w kuchni. Ryby, ciasto, kończenie barszczu.
A potem, wieczorem, przebrałam się i wyszłam pobiegać. Cóż to było za bieganie! Zdumiona byłam, bo brzuch pełny, nogi zmęczone staniem w kuchni, a biegło mi się lekko i żwawo i przebiegłam swoje pierwsze 10 km!!!
Dzień następny, tuż po śniadaniu poszłyśmy z siostrą na dość długi spacer. Górka Cyranowska… kto jest z Mielca to wie, co to za miejsce. Kultowe w pewnym sensie.
Teraz po „remoncie” – jak dla mnie nie do końca udanym. Wolałabym żeby mniej było tego betonu, sztucznych strumieni itd. Ale.. ale …. przetrwał słynny tor saneczkowy (na zdjęciu za nami).
Mam takie wspomnienie… Nie wiem ile miałam lat.. pewnie 3,4… wziął mnie na sanki brat mojej mamy. Doznałam tam jakiejś traumy, do jakiejś strasznej wywrotki tam doszło, bo wujek się o mnie bał, a bardziej chyba mamy się bał:).
Nie wiedział, bo skąd miał wiedzieć, że ze mnie twardy zawodnik i niejedną w przyszłości wywrotkę zaliczę:).
Tor zachował nawet te swoje wstrętne opony samochodowe i chociaż brzydkie to jak noc, to uśmiechnęłam się na ich widok, bo to wspomnienie, takie fajne z dzieciństwa.
Na świątecznym spacerze z siostrą © Iza
Na Górce jest tzw. Fit Park, więc wypróbowałam co nieco.
a
Na świątecznym spacerze 2 © Iza
I na takim przyrządzie © Iza
Zbieganie bardzo by mi się podobało, gdyby nie to moje nieszczęsne kolano.
Mielczanka biega © Iza
Wąwozik na Górce © Iza
Mielec… moje rodzinne miasto, moja „mała ojczyzna” na zawsze w moim sercu. I dla mnie nie jest ważne – piękny czy brzydki, dla mnie zawsze będzie wyjątkowy i tutaj nigdy się nie będę nudzić, zawsze znajduję coś co mnie urzeka.
Miasto się zmienia, więc samo spacerowanie po nim i odkrywanie tego jak wyglądają stare –„nowe” kąty sprawia dużo przyjemności. Spółdzielcza… czyli moja ulica.. dotknięta jest pastelozą (jak i cały Mielec niestety), ale za to jak się dobrze przyjrzycie, zobaczycie jupiter stadionu Stali – tak blisko właśnie mieszkałam od mojego ukochanego stadionu. To był mój drugi dom.
Spółdzielcza 8 © Iza
W drugi dzień świąt zaliczyłyśmy z siostrą spacer po Starym Mielcu, który ma wiele naprawdę uroczych zakątków. Tutaj też wiele się zmieniło. Warto więc przejść się na spacer.
Stary Mielec © Iza
Pamiętacie taki film, w którym gość chciał tak oświetlić dom, żeby go widać było z kosmosu? Znalazłam taki w Mielcu. Mają ludzie "fantazję":).
Sufa co Ty na to?
Jest moc © Iza
Hmm..... z rozmachem © Iza
I jeszcze słówko o prezentach… Niepotrzebne mi diamenty, drogie perfumy, serce jest mi potrzebne… Jeśli ktoś pomyśli o mnie, to już jest COŚ. A jeśli pomyśli tak szczególnie jak moja siostra to jest mega COŚ. Pół roku temu oglądałam tę bransoletkę. Ja lubię takie rzeczy, moja siostra o tym wie. Oglądałyśmy ją razem w Mielcu. Odłożyłam ją wtedy, bo nie była taka bardzo tania. Była mi jednak przeznaczona. Czekała w sklepie pół roku, aż moja siostra kupiła ją dla mnie. Nie diament, nie srebro, nie złoto, ale takie ręcznie robione CUDO.
Bo jeśli chcecie komuś sprawić prezent, który na pewno go zadowoli, to trzeba na tego człowieka popatrzeć sercem, przysłuchać się co mówi, co lubi, czego pragnie. Jakie ma marzenia.
Wtedy prezent na pewno się uda.
Prezent © Iza
Bo co by nie powiedzieć… to Rodzina to moc. Ja, moja siostra i jej syn.
Dwa pokolenia © Iza
- Aktywność Bieganie
Basen
Znaczna częśc tarnowskiego, kolarskiego światka z dwóch teamów GTA i BB Oshee Team:).
A w domu.. w domu pachnie wilgilijnym barszczem, który gotuję dla koleżanek w pracy i... jest to taki piękny zapach! Barszcz na Wigilię to jest to danie, nad którym "pochylam" się szczególnie, tak jak pochylała się moja Mama kiedyś. Nie była jakąś zapaloną kucharką, ale barszcz robiła świetny i nie wiem czy mój barszcz dorównuje jej barszczowi.
Tegoroczny będzie trochę zmodyfikowany, bo oprócz własnego zakawasu z buraków, wykorzystuje przepis Magdy Gessler i przygotowuje wywar z warzyw i buraków (cześć buraków w plasterki pokrojona, część upieczona w piekarniku i starta na tarce). No zobaczymy co z tego wyjdzie.
A kiedy wracałam z basenu na klatce poczułam zapach piernika. Sasiadka widocznie piekła.
Piernik też będzie:). Ubiegłoroczny był pyszny, więc musze to powtórzyć.
- Aktywność Pływanie
Bieganie (10)
Ale dekoracje też są. No… takie nie do końca pomysłowe, ale cieszą.
Zaczęło się od tej w pracy.
Po prostu mi się nie chciało.
Jest więc mini choinka.
Zamiast choinki © Iza
A w pokoju dekoracja pokojowa. Love and peace – to najważniejsze! :). Na święta.
Dekoracja pokojowa:) © Iza
Dekoracja pokojowa 2:) © Iza
Przeczytałam w jednym z artykułów, że światełka bronią przed złem i ciemnością. No to powiesiłam. Czasy takie, że trzeba się bronić prze złem i .. ciemnością …
Trochę światła © Iza
Dzisiaj bieganie (w przerwie między przedświątecznymi zajęciami), więc przy okazji zrobiłam zdjęcie dekoracji na rondzie w Mościach. Trzeba przyznać, że w tym roku miasto pięknie udekorowane (zwłaszcza ulica Krakowska, może uda mi się kiedyś jakieś zdjęcie zrobić).
Dzień był mocno pracowity (jak to przed świętami), a dodatkowo jeszcze dodałam sobie pracy, bo postanowiłam zrobić.. pierogi. Co w tym takiego niezwykłego? No to, że robiłam je po raz pierwszy w życiu. No tak, wiem – wstyd i hańba nawet, ale cóż.. jakoś tak wyszło.
Tak to sobie wymyśliłam i z wielką determinacją postanowiłam dopiąć swego. W tym też celu wyruszyłam na poszukiwania stolnicy. Nie okazało się to takie trudne, zaopatrzona w stolnicę (wałek dostałam wcześniej od koleżanki z pracy), przystąpiłam do działania. Było to wyzywanie, ponieważ nigdy nie widziałam nikogo kto by robił pierogi.
Do tego wymyśliłam, że nie będą ze zwykłej pszennej mąki, ale wymieszałam orkiszową, graham i pszenną pełnoziarnistą. Ciasto ma więc smak specyficzny i pewnie nie wszystkim by smakowało. Kształt pierogów też pozostawia wiele do życzenia, ale będę trenować. Piszę o tym, bo.. znalazłam fajny przepis na nadzienie (szpinak i ser pleśniowy). Trochę go jeszcze udoskonaliłam dodając przyprawę z suszonych pomidorów, sporo pieprzu, cebulę, czosnek i posypałam lubczykiem. Pyszne!
Pierwsze pierogi © Iza
- Aktywność Taniec
Basen
http://tnij.at/niebcy
- Aktywność Pływanie
Bieganie (9)
Na przekór.
Kolanu.
Pewnie nie postępuję najlepiej, ale się w pewien sposób uzależniłam. Powietrze, lekko mroźne powietrze. Super!!!!
Pobiegałam przed meczem piłkarek ręcznych.
To dopiero były emocje! (i bieganie i mecz:)).
Dzisiaj jest rocznica śmierci Gabriela Narutowicza.
Kiedyś jakiś młodzieniec wpisując adres we wniosku, napisał: Starostwo Powiatowe w Tarnowie ul. Na Rutowicza.
Pomyślałam... nawet pewnie nie wie, że był ktoś taki jak Narutowicz. Ot kolejna.. ulica.
Gabriel Narutowicz, prezydent. Pierwszy prezydent. Zamordowany bo...
Bo?
Bo nagonka, bo nienawiść. Bo polityka.
Taki wiersz napisał kiedyś Julian Tuwim. Też pewnie przez wielu znienawidzony. Tylko dlatego, że był Żydem.
Smutno, ostatnie miesiące bardzo smutno się zrobiło. Zbyt dużo tej nienawiści wkoło.
Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien - i patrzcie! i patrzcie!
Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy,
Alejami, Nowym Światem, Krakowskiem Przedmieściem,
Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy:
Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście.
Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,
Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.
Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!
Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie!
Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,
Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica
Twarze wasze, zbrodniarze - i niech was przywita
Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.
- Aktywność Bieganie
Bieganie (8)
I znowu w deszczu, a raczej może deszczyku. Dobrze się biegło, nic nie bolało.
Jakiś biegacz mnie pozdrowił, widocznie uznał za "swoją". Może więc nie biegam aż tak pokracznie?
- Aktywność Bieganie
Beskid Niski
Jedziemy z Mirkiem, reszta towarzystwa się wykruszyła – część kontuzjowana, część zapracowana, część zwyczajnie zniechęcona pogodą.
Kierunek Nowy Żmigród. Z jego okolic mamy wyruszyć. Konkretnie to z miejscowości o nazwie Kąty.
Już kiedyś wspominałam – Beskid Niski to tak blisko Tarnowa, ale ilekroć tutaj jestem, mam wrażenie jakbym znalazła się w zupełnie innym świecie, jakbym cofnęła się o dobre kilkadziesiąt lat.
Idziemy przez wieś, wyludnioną, dość biedną, gdzieś tam zauważam chyżę (pamiętacie, pisałam, chyża to chata łemkowska). Stałym elementem krajobrazu są… Mikołaje wspinające się po balustradach balkonów. Widocznie taka nowa, świecka tutejsza tradycja.
Cicho, szaro… część domów mocno zaniedbana. Można byłoby tutaj nakręcić „Dom zły”.
Nie możemy znaleźć właściwej drogi. Mirek „grzebie” w mapie, mapą targa wiatr, mówię:
- a wiesz, że masz w telefonie GPS-a?
Mirek: wiem, ale ja podobnie jak z książkami, wolę wersję papierową.
Idziemy w kierunku „naszego” szlaku. Wydaje nam się, ze dobrze idziemy, ale za nami z jednego z domów krzyczy jakaś kobieta i wskazuje nam inną drogę. Pani ma na głowie odlotową czapkę. Zanim jednak zmieniamy kierunek wędrówki, zauważam w trawie stokrotki. W grudniu!!!
Stokrotki w grudniu © Iza
no nie, całe planowanie wyprawy, radość, a teraz schowam się w aucie?
Pierwsze kilometry są trudne, bo pada coraz mocniej, coś jakby deszcze ze śniegiem, „maskakruje” twarz.
Mirek mówi: prawdziwi z nas zdobywcy!
Pytam: dlaczego?
- Bo pan Sułek siedzi w domu.
- Dlaczego przyszedł ci do głowy Pan Sułek?
- Bo on na pewno siedzi w domu.
Ot cały Mirek:). No to sobie wędrujemy. Ja co jakiś czas próbuję robić zdjęcia, wyciągam telefon, ściągam rękawiczki, marznę, Mirek odchodzi w siną dal. Próbuję go „dogonić”, więc kawałek biegnę. Niełatwo się biegnie z plecakiem i w górskich butach.
Gdzieś tam na szlaku © Iza
Sporo błota, jak to w tych rejonach, „ukochane” lepiące się do wszystkiego błoto.
Poco loco w drodze © Iza
Za mgłą © Iza
Coraz wyżej © Iza
Jestem nieco rozczarowana, bo liczyłam na śnieg. Póki co go nie ma. Kiedy jednak wchodzimy do obszaru ochronnego pn. Kamień (czy jakoś tak to brzmiało) zaczyna być biało.
Jest też bardziej stromo. W pewnym momencie w lesie słychać straszny huk. Gdzieś „poleciało” jakieś drzewo. Muszę przyznać, że to dość przerażające dźwięki.
Moc kamieni © Iza
I zrobiło się zimowo © Iza
No i tak sobie wędrujemy. Jest raz cieplej, raz zimniej, raz deszczowo, raz mniej, momentami jest śnieg, częściej go nie ma.
Pokazuje się i słońce
.
Nasza skormna wyprawowa dwójka © Iza
Miejsce pamięci © Iza
Wracając zatrzymujemy się przy niezwykłej urody kirkucie. Szkoda tylko, że za kilka, kilkanaście lat nic z niego nie zostanie.
Kirkut w Nowym Żmigrodzie © Iza
W głębi kirkuta © Iza
Macewa © Iza
I taka refleksja mnie dopadła – nie było z nami Pani Krystyny, a pogoda i tak była pod tzw. psem. O co chodzi? Świat się kończy:).
- Aktywność Wędrówka