Czwartek, 19 grudnia 2013
Jeszcze się kiedyś...
Fajny tekst, prawda?
Miałam dzisiaj iść pobiegać, ale trochę zdrowie zaszwankowało i wolałam nie ryzykować, wszak święta idą..
Jeszcze kiedyś pobiegam…
„Jeszcze się kiedyś wezmę za siebie,
Za ducha i ciała wady”.
A dzisiaj godzina ćwiczeń, ale takich bardzo solidnych.
„ Kiedyś to kiedyś, a dzisiaj to dzisiaj..
Dzisiaj to wszystko poczekać może”.
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 grudnia 2013
Belive
Dzisiaj „Belive”, którego nie znałam, ale bardzo przypadło mi do gustu…
Ale też dzisiaj to Belive z okazji specjalnej.
Zrezygnowałam z basenu, na rzecz meczu piłkarek ręcznych bo wierzyłam, że będzie co oglądać.
I było. Wielkie gratulacje!
A piosenka fajnie energetyczna, prawda?
Zamiast basenu ćwiczenia domowe. To nie to samo, ale zawsze coś.
Ale też dzisiaj to Belive z okazji specjalnej.
Zrezygnowałam z basenu, na rzecz meczu piłkarek ręcznych bo wierzyłam, że będzie co oglądać.
I było. Wielkie gratulacje!
A piosenka fajnie energetyczna, prawda?
Zamiast basenu ćwiczenia domowe. To nie to samo, ale zawsze coś.
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 grudnia 2013
Ludzie mili part 2
No i dzisiaj wreszcie dotarła do mnie płyta „Ludzie mili odwkurzają świat” ( i nie tylko ta, ale o tym kiedy indziej).
Słuchałam jej więc dzisiaj kilkakrotnie i sama nie wiem dlaczego mam ją dopiero teraz.
Dlaczego nie wcześniej? Płyta jest zupełnie wyjątkowa. Z pełną odpowiedzialnością POLECAM.
Czasem jak w tej piosence są dni, kiedy człowiek chce być po prostu SAM.
Tak to już jest. Z różnych powodów tak bywa.
Ale generalnie to potrzebujemy ludzi.
Ludzi miłych.
Często myślę sobie, że mam wyjątkowe szczęście do „ludzi miłych”, dzięki którym wiele w moim życiu wydarzyło się dobrego.
Jest ich wielu, naprawdę wielu i każdemu z osobna wiele zawdzięczam.
Np. muzyka… moja znajoma Ela kiedyś napisała mi o koncercie HEY nagranym dla MTV. Kupiłam płytę i bezgraniczną „zakochanką” jak to ładnie określił Sufa zostałam.
Wspomniana już kiedyś Magda „pokazała” mi Indios Bravos.
Muzyka.. jak to Gutek śpiewa : czym byłby bez niej świat… ja nie wiem…
No właśnie, kompletnie nie wiem.
Krysia, Adam , Mirek pokazali mi góry. Dzięki nim dowiedziałam się, że mogę i chcę po nich chodzić.
Ludzie są ważni, dużo bardziej ważni niż miejsca, w których przebywamy.
A dzisiaj było trochę ćwiczeń domowych, żeby dzień sportowo nie był zmarnowany. Generalnie od dwóch dni od rana do nocy robię porządki w domu, więc jestem trochę zmęczona.
A jutro powrót do pracy.
I jeszcze jedno zdjęcie z wizyty na Śląsku.
Tam też mieszka dużo ludzi miłych. Poznałam ich już wcześniej, zanim weszłam w szeregi GTA.
Uwierzycie, że ten młodzieniec na zdjęciu jest już dziadkiem?
( zdjęcie wykonał miły człowiek czyli Sufa).
Słuchałam jej więc dzisiaj kilkakrotnie i sama nie wiem dlaczego mam ją dopiero teraz.
Dlaczego nie wcześniej? Płyta jest zupełnie wyjątkowa. Z pełną odpowiedzialnością POLECAM.
Czasem jak w tej piosence są dni, kiedy człowiek chce być po prostu SAM.
Tak to już jest. Z różnych powodów tak bywa.
Ale generalnie to potrzebujemy ludzi.
Ludzi miłych.
Często myślę sobie, że mam wyjątkowe szczęście do „ludzi miłych”, dzięki którym wiele w moim życiu wydarzyło się dobrego.
Jest ich wielu, naprawdę wielu i każdemu z osobna wiele zawdzięczam.
Np. muzyka… moja znajoma Ela kiedyś napisała mi o koncercie HEY nagranym dla MTV. Kupiłam płytę i bezgraniczną „zakochanką” jak to ładnie określił Sufa zostałam.
Wspomniana już kiedyś Magda „pokazała” mi Indios Bravos.
Muzyka.. jak to Gutek śpiewa : czym byłby bez niej świat… ja nie wiem…
No właśnie, kompletnie nie wiem.
Krysia, Adam , Mirek pokazali mi góry. Dzięki nim dowiedziałam się, że mogę i chcę po nich chodzić.
Ludzie są ważni, dużo bardziej ważni niż miejsca, w których przebywamy.
A dzisiaj było trochę ćwiczeń domowych, żeby dzień sportowo nie był zmarnowany. Generalnie od dwóch dni od rana do nocy robię porządki w domu, więc jestem trochę zmęczona.
A jutro powrót do pracy.
I jeszcze jedno zdjęcie z wizyty na Śląsku.
Tam też mieszka dużo ludzi miłych. Poznałam ich już wcześniej, zanim weszłam w szeregi GTA.
Uwierzycie, że ten młodzieniec na zdjęciu jest już dziadkiem?
( zdjęcie wykonał miły człowiek czyli Sufa).

" Na mieście" na Śląsku© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 grudnia 2013
Ludzie mili
Moja nowa płyta ( jeszcze jej nie mam w sumie, ale będzie jutro). Ludzie Mili.
Ludzie mili odwkurzają świat.
A ta piosenka od razu jakoś przypadła mi do.. serca:).
Fajna muzyka, fajne słowa, fajny wokal, no ale to wiadomo:).
#t=126
To jest taki sobie projekt Gutka i Banacha, który powstał już jakiś czas temu.
Kiedyś byłam bliska zamówienia płyty, nie zrobiłam tego.. potem jakoś zapomniałam, ale niedawno gdzieś w sieci znowu trafiłam na Ludzi Miłych i zamówiłam.
„Czasami, na szczęście nie zawsze, ale wystarczająco często, by uznać to za problem, świat bywa bardzo, ale to bardzo niemiły. Nikt nie wie, dlaczego tak jest, że nagle, choć jeszcze wczoraj wszystko szło jak należy, sprawy zaczynają się komplikować, przyjaciele przestają być przyjaciółmi, przedmioty zaczynają być złośliwe, a złość bezprzedmiotowa. Świat wkurza nas, a my wkurzamy świat. W takich chwilach chciałoby się, żeby tak, jak w bajkach pojawiła się dobra wróżka i pstryknięciem palców przywróciła wszystko do normy. Niestety, wróżki nie istnieją. Ale... istnieją oni - ludzie mili - ci, którzy odwkurzają świat. Wyposażeni w specjalne moce pojawiają się wszędzie tam, gdzie są naprawdę potrzebni, no chyba, że akurat bardziej potrzebni są gdzie indziej. Najpewniejszym sposobem na to, by przybyli jest samemu stać się, choć na chwilę miłym dla innych, bo jak uczy nas ludowa mądrość - ciągnie swój do swego. „
A dzisiaj było bieganie i trochę domowych ćwiczeń.
39 minut – 7 km.
Ludzie mili odwkurzają świat.
A ta piosenka od razu jakoś przypadła mi do.. serca:).
Fajna muzyka, fajne słowa, fajny wokal, no ale to wiadomo:).
#t=126
To jest taki sobie projekt Gutka i Banacha, który powstał już jakiś czas temu.
Kiedyś byłam bliska zamówienia płyty, nie zrobiłam tego.. potem jakoś zapomniałam, ale niedawno gdzieś w sieci znowu trafiłam na Ludzi Miłych i zamówiłam.
„Czasami, na szczęście nie zawsze, ale wystarczająco często, by uznać to za problem, świat bywa bardzo, ale to bardzo niemiły. Nikt nie wie, dlaczego tak jest, że nagle, choć jeszcze wczoraj wszystko szło jak należy, sprawy zaczynają się komplikować, przyjaciele przestają być przyjaciółmi, przedmioty zaczynają być złośliwe, a złość bezprzedmiotowa. Świat wkurza nas, a my wkurzamy świat. W takich chwilach chciałoby się, żeby tak, jak w bajkach pojawiła się dobra wróżka i pstryknięciem palców przywróciła wszystko do normy. Niestety, wróżki nie istnieją. Ale... istnieją oni - ludzie mili - ci, którzy odwkurzają świat. Wyposażeni w specjalne moce pojawiają się wszędzie tam, gdzie są naprawdę potrzebni, no chyba, że akurat bardziej potrzebni są gdzie indziej. Najpewniejszym sposobem na to, by przybyli jest samemu stać się, choć na chwilę miłym dla innych, bo jak uczy nas ludowa mądrość - ciągnie swój do swego. „
A dzisiaj było bieganie i trochę domowych ćwiczeń.
39 minut – 7 km.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 grudnia 2013
Z wizytą na Śląsku:)
Dzisiaj będzie nie do końca sportowo, chociaż rzecz jasna elementy sportowe były, a taki weekend wymagał kondycji i wytrzymałości maratończyka.
To był weekend bogaty w emocje, skandale oraz wydarzenia kulturalne , do których trzeba zaliczyć koncert Indios Bravos w Krakowie, ale zapewne nie tylko.
Bo były też wydarzenia kulturalne pt zabawa taneczna na mieście:).
Naszą gomolową trójką czyli Krysia, Marcin i ja wybraliśmy się z wizytą na Śląsk, by tym razem oficjalnie pożegnać sezon ( chyba już po raz ostatni w tym roku, od stycznia zaczynamy powitanie nowego sezonu:)).
Na tę okazję przywdziałyśmy z Krysią jedyne słuszne stroje, które wyglądały mniej więcej tak:


Część oficjalna oficjalnego zakończenia sezonu miała miejsce w mieście… hm nie pamiętam jakim ale czy to jest istotne? Wszak tam co chwilę jest jakieś miasto i naprawdę ciężko się połapać gdzie się jest w danym momencie.
Kiedy podjechaliśmy już w okolicę miejsca naszego spotkania, oczom naszym ukazał się Wąski dzierżący w ręku niebieską strzałkę z maratonów od GG, które to strzałki umieszczone były też na drzewach.
Widocznie uznał, że to jedyny GPS , który pomoże trafić kolarzom.
Na samym wstępie Panią Krystynę coś „ugryzło” w szyję, ruszyć się nie mogła i tak sobie siedzieli z Sufą.

Część oficjalna obfitowała w różne informacje na temat minionego sezonu, a także tego przyszłego.
Marcin czyli Dyrektor Sportowy jak to się zwie oficjalnie, przedstawił nowych zawodników.
Jeśli chodzi o mnie powiedział, że „ mnie już wszyscy znają i że pływam na basenie w gomolowym stroju”.
Część oficjalna obfitowała również w poczęstunek. Nie mogło się obyć bez sernika Krysi.
A potem w końcu ruszyliśmy na obiecane miasto.
Jest to pewne ryzyko na Śląsku, ruszyć na miasto, bo ruszając na miasto można ruszyć na miasta, przecież wystarczy czasem nogą ruszyć delikatnie w prawo lub lewo i już się jest w innym mieście.
Właściwie nigdy nie miałam pewności gdzie jestem. Było tych miast kilka.. Chorzów na pewno, a jakie jeszcze to wie tylko Sufa i Darek, którzy nas po tym mieście ( miastach) obwozili. Ja się pogubiłam.

Miasto mnie początkowo rozczarowało, ponieważ żadnego miasta nie było, a jedynie Park ( chyba się nazywa Rozrywki czy jakoś tak).
Z pierwszego miejsca pobytu skutecznie wygonił nas didżej, który grał muzykę ani do tańca, ani do śpiewania, na pewno jednak nie do zniesienia.
No więc dalej na miasto.
Najpierw był lokal, który zwał się Leśniczówka i grał tam jakiś zespół. Fajnie grali ( covery Pink Floyd), no ale miejsc nie było, staliśmy w przedpokoju, a i Sufa ze swoim biodrem nie nadawał się do takiej imprezy.
Ostatecznie wylądowaliśmy w lokalu, który zwał się Szuflada, gdzie było całkiem przyjemnie, a Sufa dostał nawet kawę gratis. Widocznie znowu trafił na jedną ze swoich fanek. Że ma ich całe mnóstwo, to ja się wcale nie dziwię. Nic a nic.

Z Szuflady, do mieszkania Darka i Doroty, gdzie nocowaliśmy, no i tam był dopiero dystans giga.
Ja co prawda położyłam się spać stosunkowo wcześnie, bo chciałam w dobrej formie być na koncercie, który miał się odbyć nazajutrz, ale cóż z tego jak pozostali spać nie dali. Puszczali muzykę ( mieli szczęście, że dobrą) i robili inne rzeczy różne, do niemalże rana białego. No jak żegnać sezon to z przytupem:).

Nazajutrz jeszcze jedna wizyta , tym razem u Marcina i Kasi, potem obiad i do Krakowa.
Na koncert.
No cóż ja mogę powiedzieć. Co tu powiedzieć można? Na koncercie IB byłam już kiedyś, ale jak oceniam to z perspektywy czasu, to ten wczorajszy był zdecydowanie lepszy.
Gutek i IB to jest moc.
Energia Gutka.. pozazdrosić. Byłby z niego niezły gigowiec. W końcu śląski chłopak:).
Ja to nawet myślę, że trzeba byłoby go zaprosić w szeregi GTA. Prezes obraca się w takim muzycznym towarzystwie, to może by się udało?
Jest w drużynie fotograf Bartek, to czemu miałoby nie być śpiewającego Gutka?
Mógłby dajmy na to muzycznie oprawiać wszystkie zakończenia i rozpoczęcia sezonu. Co Ty na to Sufa? Zaśpiewalibyście w duecie Cegłę, Fryderyk murowany.
Gutek feat. Sufa… już to widzę oczami wyobraźni. No i rzecz jasna bez mistrzyń drugiego planu w teledysku by się nie obeszło.
Mógłby też Gutek np. wyręczyć kolegę na W. w jednej bardzo priorytetowej sprawie. Nie musiałby kolega na W. latać na miasto i szukać, bo zwłaszcza jak to jest obce miasto, to nie jest to łatwe zadanie.
Gutek – Agent od zadań specjalnych.
Gutek to jest po prostu szef wszystkich szefów , jeśli chodzi o wokalistów w Polsce. I tyle .
Jestem pod nieustającym urokiem. Zakochana do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.
Było energetycznie, było nostalgicznie, pięknie byłooooooo…… Kto był kiedykolwiek na koncercie IB to wie, jak to jest.






Produkcje filmowe nie są najwyższej jakości niestety, zwłaszcza jeśli chodzi o dźwięk.
&feature=youtu.bek
&feature=youtu.be
To był weekend bogaty w emocje, skandale oraz wydarzenia kulturalne , do których trzeba zaliczyć koncert Indios Bravos w Krakowie, ale zapewne nie tylko.
Bo były też wydarzenia kulturalne pt zabawa taneczna na mieście:).
Naszą gomolową trójką czyli Krysia, Marcin i ja wybraliśmy się z wizytą na Śląsk, by tym razem oficjalnie pożegnać sezon ( chyba już po raz ostatni w tym roku, od stycznia zaczynamy powitanie nowego sezonu:)).
Na tę okazję przywdziałyśmy z Krysią jedyne słuszne stroje, które wyglądały mniej więcej tak:

Taka moda© lemuriza1972

Nawet skarpetki miały pożądany motyw:)© lemuriza1972
Część oficjalna oficjalnego zakończenia sezonu miała miejsce w mieście… hm nie pamiętam jakim ale czy to jest istotne? Wszak tam co chwilę jest jakieś miasto i naprawdę ciężko się połapać gdzie się jest w danym momencie.
Kiedy podjechaliśmy już w okolicę miejsca naszego spotkania, oczom naszym ukazał się Wąski dzierżący w ręku niebieską strzałkę z maratonów od GG, które to strzałki umieszczone były też na drzewach.
Widocznie uznał, że to jedyny GPS , który pomoże trafić kolarzom.
Na samym wstępie Panią Krystynę coś „ugryzło” w szyję, ruszyć się nie mogła i tak sobie siedzieli z Sufą.

Sekcja niepełnosprawnych© lemuriza1972
Część oficjalna obfitowała w różne informacje na temat minionego sezonu, a także tego przyszłego.
Marcin czyli Dyrektor Sportowy jak to się zwie oficjalnie, przedstawił nowych zawodników.
Jeśli chodzi o mnie powiedział, że „ mnie już wszyscy znają i że pływam na basenie w gomolowym stroju”.
Część oficjalna obfitowała również w poczęstunek. Nie mogło się obyć bez sernika Krysi.
A potem w końcu ruszyliśmy na obiecane miasto.
Jest to pewne ryzyko na Śląsku, ruszyć na miasto, bo ruszając na miasto można ruszyć na miasta, przecież wystarczy czasem nogą ruszyć delikatnie w prawo lub lewo i już się jest w innym mieście.
Właściwie nigdy nie miałam pewności gdzie jestem. Było tych miast kilka.. Chorzów na pewno, a jakie jeszcze to wie tylko Sufa i Darek, którzy nas po tym mieście ( miastach) obwozili. Ja się pogubiłam.

Na mieście:)© lemuriza1972
Miasto mnie początkowo rozczarowało, ponieważ żadnego miasta nie było, a jedynie Park ( chyba się nazywa Rozrywki czy jakoś tak).
Z pierwszego miejsca pobytu skutecznie wygonił nas didżej, który grał muzykę ani do tańca, ani do śpiewania, na pewno jednak nie do zniesienia.
No więc dalej na miasto.
Najpierw był lokal, który zwał się Leśniczówka i grał tam jakiś zespół. Fajnie grali ( covery Pink Floyd), no ale miejsc nie było, staliśmy w przedpokoju, a i Sufa ze swoim biodrem nie nadawał się do takiej imprezy.
Ostatecznie wylądowaliśmy w lokalu, który zwał się Szuflada, gdzie było całkiem przyjemnie, a Sufa dostał nawet kawę gratis. Widocznie znowu trafił na jedną ze swoich fanek. Że ma ich całe mnóstwo, to ja się wcale nie dziwię. Nic a nic.

Marcin, Krysia, Sufa i Darek© lemuriza1972
Z Szuflady, do mieszkania Darka i Doroty, gdzie nocowaliśmy, no i tam był dopiero dystans giga.
Ja co prawda położyłam się spać stosunkowo wcześnie, bo chciałam w dobrej formie być na koncercie, który miał się odbyć nazajutrz, ale cóż z tego jak pozostali spać nie dali. Puszczali muzykę ( mieli szczęście, że dobrą) i robili inne rzeczy różne, do niemalże rana białego. No jak żegnać sezon to z przytupem:).

Sufa i Darek w otoczeniu zwierzaków:)© lemuriza1972
Nazajutrz jeszcze jedna wizyta , tym razem u Marcina i Kasi, potem obiad i do Krakowa.
Na koncert.
No cóż ja mogę powiedzieć. Co tu powiedzieć można? Na koncercie IB byłam już kiedyś, ale jak oceniam to z perspektywy czasu, to ten wczorajszy był zdecydowanie lepszy.
Gutek i IB to jest moc.
Energia Gutka.. pozazdrosić. Byłby z niego niezły gigowiec. W końcu śląski chłopak:).
Ja to nawet myślę, że trzeba byłoby go zaprosić w szeregi GTA. Prezes obraca się w takim muzycznym towarzystwie, to może by się udało?
Jest w drużynie fotograf Bartek, to czemu miałoby nie być śpiewającego Gutka?
Mógłby dajmy na to muzycznie oprawiać wszystkie zakończenia i rozpoczęcia sezonu. Co Ty na to Sufa? Zaśpiewalibyście w duecie Cegłę, Fryderyk murowany.
Gutek feat. Sufa… już to widzę oczami wyobraźni. No i rzecz jasna bez mistrzyń drugiego planu w teledysku by się nie obeszło.
Mógłby też Gutek np. wyręczyć kolegę na W. w jednej bardzo priorytetowej sprawie. Nie musiałby kolega na W. latać na miasto i szukać, bo zwłaszcza jak to jest obce miasto, to nie jest to łatwe zadanie.
Gutek – Agent od zadań specjalnych.
Gutek to jest po prostu szef wszystkich szefów , jeśli chodzi o wokalistów w Polsce. I tyle .
Jestem pod nieustającym urokiem. Zakochana do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej.
Było energetycznie, było nostalgicznie, pięknie byłooooooo…… Kto był kiedykolwiek na koncercie IB to wie, jak to jest.

Z Panią Krystyną na koncercie© lemuriza1972

Indios Bravos w Krakowie© lemuriza1972

Indios Bravos zdjęcie nr 2© lemuriza1972

Indios Bravos zdjęcie nr 3© lemuriza1972

Gutek© lemuriza1972

I jeszcze raz Gutek© lemuriza1972
Produkcje filmowe nie są najwyższej jakości niestety, zwłaszcza jeśli chodzi o dźwięk.
&feature=youtu.bek
&feature=youtu.be
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 grudnia 2013
Basen
A dzisiaj moi ulubieni wykonawcy i bardzo dobre teksty.
Basen.
To był dość ciężki tydzień , więc postanowiłam sobie trochę odpuścić i w planie było 60 basenów.
Przepłynęłam 62 baseny, czas 49 minut.
Ciężko się pływało. Na torze we trójkę. Trochę momentami było „przeszkadzaczy”.
Basen.
To był dość ciężki tydzień , więc postanowiłam sobie trochę odpuścić i w planie było 60 basenów.
Przepłynęłam 62 baseny, czas 49 minut.
Ciężko się pływało. Na torze we trójkę. Trochę momentami było „przeszkadzaczy”.
- Aktywność Pływanie
Środa, 11 grudnia 2013
Basen
Taka sobie piosenka, ciągle aktualna.
Basen dzisiaj.
52 minuty i 70 basenów czyli tak mniej więcej jak ostatnio.
A na basenie pojawili się Agenci , w sile dwóch czyli Agencja rozrasta im się, rosną w siłę chłopaki.
Dzisiaj oprócz Agenta Kolosa 007 był również Agent o kryptonimie Obcy.
Niestety coś źle czas obliczyli i kiedy my weszliśmy na basen , oni go opuszczali.
Czyli dalej niewiele wiedzą.
I tak to już chyba zostanie..
- Aktywność Pływanie
Wtorek, 10 grudnia 2013
Bieganie
To jest piosenka, od której zaczęła się moja „przygoda” z Indios Bravos.
Jakieś 5 lat temu to było. No może niecałe.
„Pokazała” mi ją Magda, zwana Szajbusem:) i.. wsiąkłam.
A tą piosenkę często sobie śpiewałam.
To już prawie 5 lat jak trwa ta przygoda.
I już niedługo, niedługo… znowu zobaczę Gutka na żywo:).
Byłam dzisiaj zmęczona. Nawet bardzo zmęczona, nie wyspałam się.
Ale pomimo tego wyszłam biegać. I tak musiałam sobie wstąpić na pocztę po bilety na koncert:). Nie żeby na poczcie sprzedawali:), zamówione miałam przez internet.
4 minuty biegnie się na moją pocztę.
A potem na most do Ostrowa i z powrotem. Tradycyjnie. 7 może 8 kilometrów. 42 minuty biegłam.
Dobrze mi się biegło. Pewnie basen też swoje robi, bo kondycja jakby większa. Takie mam wrażenie.Musze chyba zwiększyć dystans jeśli chodzi o bieganie, bo powoli robi się za krótko.
I tak tę zimę jakoś „przetrwamy”, a jak jeszcze spadnie śnieg i będzie można pobiegać na nartach i pochodzić po górach, to już w ogóle będzie super.
A tymczasem kupiłam choinkę i ubrałam ją dzisiaj. Na razie w pracy. Żeby było nam i klientom milej.
Ładna, prawda?
Jakieś 5 lat temu to było. No może niecałe.
„Pokazała” mi ją Magda, zwana Szajbusem:) i.. wsiąkłam.
A tą piosenkę często sobie śpiewałam.
To już prawie 5 lat jak trwa ta przygoda.
I już niedługo, niedługo… znowu zobaczę Gutka na żywo:).
Byłam dzisiaj zmęczona. Nawet bardzo zmęczona, nie wyspałam się.
Ale pomimo tego wyszłam biegać. I tak musiałam sobie wstąpić na pocztę po bilety na koncert:). Nie żeby na poczcie sprzedawali:), zamówione miałam przez internet.
4 minuty biegnie się na moją pocztę.
A potem na most do Ostrowa i z powrotem. Tradycyjnie. 7 może 8 kilometrów. 42 minuty biegłam.
Dobrze mi się biegło. Pewnie basen też swoje robi, bo kondycja jakby większa. Takie mam wrażenie.Musze chyba zwiększyć dystans jeśli chodzi o bieganie, bo powoli robi się za krótko.
I tak tę zimę jakoś „przetrwamy”, a jak jeszcze spadnie śnieg i będzie można pobiegać na nartach i pochodzić po górach, to już w ogóle będzie super.
A tymczasem kupiłam choinkę i ubrałam ją dzisiaj. Na razie w pracy. Żeby było nam i klientom milej.
Ładna, prawda?

Choinka w pracy:)© lemuriza1972
- Aktywność Bieganie
Poniedziałek, 9 grudnia 2013
Basen
Kolejna moja nowa płyta, chociaż piosenki stare.
T.Love.
Energetyczne i takie w temacie treningów.. o których wspominał Marcin:) ( a i tak nikt mu nie wierzy:).
„Zapalamy papierosa , ponad nami smutne niebo”:).
„ Ktoś prowadzi mnie za rękę, może Pan Bóg może szatan,
Sam już nie wiem co to jest”
Jak myślisz Sufa, kto?
A płynąć autostradą też wkrótce będziemy i mam nadzieję, że potem ktoś poprowadzi nas na miasto:).
Dzisiaj basen.
W sumie to pogubiłam się w liczeniu, raczej na swoją niekorzyść.
Ale niech będzie , że było 70 basenów ( bo tyle na pewno było, a jeszcze niedawno przepływam tylko 40:)) w czasie 52 minut.
T.Love.
Energetyczne i takie w temacie treningów.. o których wspominał Marcin:) ( a i tak nikt mu nie wierzy:).
„Zapalamy papierosa , ponad nami smutne niebo”:).
„ Ktoś prowadzi mnie za rękę, może Pan Bóg może szatan,
Sam już nie wiem co to jest”
Jak myślisz Sufa, kto?
A płynąć autostradą też wkrótce będziemy i mam nadzieję, że potem ktoś poprowadzi nas na miasto:).
Dzisiaj basen.
W sumie to pogubiłam się w liczeniu, raczej na swoją niekorzyść.
Ale niech będzie , że było 70 basenów ( bo tyle na pewno było, a jeszcze niedawno przepływam tylko 40:)) w czasie 52 minut.
- Aktywność Pływanie
Niedziela, 8 grudnia 2013
Marcinka
Niby spadł śnieg, ale co to za śnieg, skoro prawie go nie ma.
Przynajmniej u nas, bo gdzieś tam w Polsce może i jest.
Ksawery ucichł, więc można było pomyśleć o jakimś wyjściu na zewnątrz.
Wybór padł na Marcinkę, chociaż niektórzy się wyłamali i poszli gdzieś w siną dal, bo im się dzisiaj po górach chodzić nie chciało.
Ho, ho… po górach… I kto to powiedział? Ten co za góry uważa dopiero Tatry.
No, ale ok, każdy potrzebuje czasem chwili samotności, pewnie to była ta chwila.
Więc dalej poszliśmy naszą Gomolową trójką.
Dotarliśmy na Marcinkę a potem zielonym szlakiem do Kruka, z Kruka do Skrzyszowa, a stamtąd wzdłuż obwodnicy na Marcinkę.
Z tejże Marcinki zeszłam do miasta, bo było mi już zimno dość i chciałam po prostu wsiąść do autobusu.
Więcej nie napiszę, bo miałam dzisiaj jakiś taki cichy dzień sama ze sobą i nic mi się nie chciało, ani chodzić, ani rozmawiać ani nawet zdjęć robić.
Jak nie ja, prawda? Bywa.
( przy okazji udało nam się podejrzeć jak trenuje Czarnovia, trzeba przyznać , że ma zapał żeby jeździć po obwodnicy w tej nieco niesprzyjającej temperaturze).
Trasa: Mościce – Marcinka – Kruk- Skrzyszów- Marcinka – Tarnów
Sporo kilometrów, w drodze jakieś 4, 5 h.

Bufet z Gomolątkiem:)© lemuriza1972

Marcinka nieco zimowa© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze