Sobota, 7 grudnia 2013
Ksawery:(
Jedna z moich ostatnio kupionych płyt – nowa płyta Kayah. Gorąco polecam, dużo „egzotycznych” dźwięków. Jeśli ktoś takie lubi, będzie na pewno zadowolony.
Tutaj akurat Kayah śpiewa po polsku, ale większość płyty śpiewa w innych językach.
Myślałam dzisiaj o bieganiu, ale ślisko i poza tym bałam się czy Ksawery nie zmiecie mnie z powierzchni ziemi.
Tak więc dzisiaj niestety tylko ćwiczenia domowe.
A jakie to nie napiszę, bo Agent czuwa.
Tutaj akurat Kayah śpiewa po polsku, ale większość płyty śpiewa w innych językach.
Myślałam dzisiaj o bieganiu, ale ślisko i poza tym bałam się czy Ksawery nie zmiecie mnie z powierzchni ziemi.
Tak więc dzisiaj niestety tylko ćwiczenia domowe.
A jakie to nie napiszę, bo Agent czuwa.
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 grudnia 2013
Agent:)
„ Los Cię w drogę pchnął,
I ukradkiem drwiąc się śmiał,
Bo nadzieję, dając Ci, fałszywy klejnot dał”
Nie wiem kto to był, ale na pewno nie los.
Może Czarnovia, a może jeszcze ktoś inny…
W każdym bądź razie stało się tak, że na naszym wczorajszym treningu pojawił się Agent.
I nie był to agent Tomek bynajmniej:).
Kiedy już wsiadałam do wozu zauważyłam, że Szarików coś nadmiar. Siedział z przodu i niby udawał, ze rozmawia z Marcinem, ale ja doskonale wiem, że obserwował każdy nasz gest, wsłuchiwał się w każde nasze słowo.
Nie uwierzył widocznie w to co napisałam w ostatnim wpisie.
Na basenie udawał, że pływa, ale wszyscy doskonale wiemy jak było. Że niby nie widział gdzie Krysia, gdzie Adam, gdzie ja… Potem wytykał nam jakieś błędy technicznie. Ha, że niby dobrze nam życzy, żebyśmy się poprawili, lepiej pływali.
Ciekawe… ciekawe… ja to mam spore wątpliwości. A jak ja zacznę się do wskazówek stosować i okaże się, że jest całkiem na odwrót?
Nikt nie ufa Agentom. Zwłaszcza nasłanym przez konkurencyjne teamy.
„ Szczęśliwej drogi już czas,
Wszystkie dane o nas masz”
( albo Ci się tak wydaje Kolosie)
PS
Basen
47 min – 66 basenów, 1650 m
I ukradkiem drwiąc się śmiał,
Bo nadzieję, dając Ci, fałszywy klejnot dał”
Nie wiem kto to był, ale na pewno nie los.
Może Czarnovia, a może jeszcze ktoś inny…
W każdym bądź razie stało się tak, że na naszym wczorajszym treningu pojawił się Agent.
I nie był to agent Tomek bynajmniej:).
Kiedy już wsiadałam do wozu zauważyłam, że Szarików coś nadmiar. Siedział z przodu i niby udawał, ze rozmawia z Marcinem, ale ja doskonale wiem, że obserwował każdy nasz gest, wsłuchiwał się w każde nasze słowo.
Nie uwierzył widocznie w to co napisałam w ostatnim wpisie.
Na basenie udawał, że pływa, ale wszyscy doskonale wiemy jak było. Że niby nie widział gdzie Krysia, gdzie Adam, gdzie ja… Potem wytykał nam jakieś błędy technicznie. Ha, że niby dobrze nam życzy, żebyśmy się poprawili, lepiej pływali.
Ciekawe… ciekawe… ja to mam spore wątpliwości. A jak ja zacznę się do wskazówek stosować i okaże się, że jest całkiem na odwrót?
Nikt nie ufa Agentom. Zwłaszcza nasłanym przez konkurencyjne teamy.
„ Szczęśliwej drogi już czas,
Wszystkie dane o nas masz”
( albo Ci się tak wydaje Kolosie)
PS
Basen
47 min – 66 basenów, 1650 m
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 grudnia 2013
Hej, o hej:))) czyli jak trenują Gomolowie:)
Na naszym tarnowskim forum rowerum taka oto odbyła się rozmowa:
kolos7 napisał(a):jedziemy bo przecież wtorek a Gomolowie trenują a my "wtorkowicze" musimy też dbać o formę
Nie wiem jak konkurencja, ale Gomola nie trenuje, pijemy, palimy i kolejne zakończenia sezonu planujemy
Tę odpowiedź dał Kolosowi… Marcin.
No… i to jest moja odpowiedź na post Marcina. Komentarz będzie słowno-muzyczny.
Początek można zaśpiewać np. tak:
„ Jadą sobie polną drogą”
Jest tutaj też odpowiedź na pytanie dlaczego nie chcemy zrzucać wagi.
Dlaczego nie dążymy do sukcesów i medali.
W Spale co prawda nie byliśmy jeszcze , ale wszystko przed nami.
Byliśmy za to w wielu innych urokliwych miejscach. Dużo rzeczy tam robiliśmy, całkiem jak Artur Andrus.
Fronty wojenne, można zamienić na „fronty” maratonowe.
No i kto tutaj dojdzie prawdy? Jak to z nami Gomolami jest?
Prawda wyjdzie na jaw jak będzie wiosna. Poczekajcie do wiosny zatem.
A dzisiaj miałam dylematy .. bieganie, ćwiczenia domowe, w końcu postawiłam na ćwiczenia w domu, bo na bieganie przyjdzie czas w weekend ( tak myślę).
Sporo sobie poćwiczyłam i różnorodnie.
A na koniec małe podsumowanie komentarza słowno- muzycznego do posta Marcina.
Należałoby dodać do tych czterdziestoletnich facetów, również czterdziestoletnie panie.
Koledzy… posłuchajcie dokładnie. Do samego końca. I weźcie sobie do serca to przesłanie.
k
kolos7 napisał(a):jedziemy bo przecież wtorek a Gomolowie trenują a my "wtorkowicze" musimy też dbać o formę
Nie wiem jak konkurencja, ale Gomola nie trenuje, pijemy, palimy i kolejne zakończenia sezonu planujemy
Tę odpowiedź dał Kolosowi… Marcin.
No… i to jest moja odpowiedź na post Marcina. Komentarz będzie słowno-muzyczny.
Początek można zaśpiewać np. tak:
„ Jadą sobie polną drogą”
Jest tutaj też odpowiedź na pytanie dlaczego nie chcemy zrzucać wagi.
Dlaczego nie dążymy do sukcesów i medali.
W Spale co prawda nie byliśmy jeszcze , ale wszystko przed nami.
Byliśmy za to w wielu innych urokliwych miejscach. Dużo rzeczy tam robiliśmy, całkiem jak Artur Andrus.
Fronty wojenne, można zamienić na „fronty” maratonowe.
No i kto tutaj dojdzie prawdy? Jak to z nami Gomolami jest?
Prawda wyjdzie na jaw jak będzie wiosna. Poczekajcie do wiosny zatem.
A dzisiaj miałam dylematy .. bieganie, ćwiczenia domowe, w końcu postawiłam na ćwiczenia w domu, bo na bieganie przyjdzie czas w weekend ( tak myślę).
Sporo sobie poćwiczyłam i różnorodnie.
A na koniec małe podsumowanie komentarza słowno- muzycznego do posta Marcina.
Należałoby dodać do tych czterdziestoletnich facetów, również czterdziestoletnie panie.
Koledzy… posłuchajcie dokładnie. Do samego końca. I weźcie sobie do serca to przesłanie.
k
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 grudnia 2013
Miłość w wieku Delete:)
A dzisiaj będzie absolutna rewelacja ( przynajmniej ja tak uważam.. tak bardzo mi się spodobało, humor, słowa, gra słów, pomysł).
Znalazłam dzisiaj przypadkiem, chociaż nie powinnam znajdować przypadkiem – powinnam to znać.
Powinnam, bo piosenka pochodzi ze spektaklu Chlip-Chop, a ja go mam w moim osobistym domu.
Dostałam od mojej nieocenionej Przyjaciółki Agnieszki, która to Agnieszka podarowała mi tę płytę z okazji imienin. Powiedziała wtedy: Iza, jak będziesz mieć gorszy dzień, będzie ci smutno, to obejrzyj.
Czekałam, czekałam , miesiąc, dwa, pół roku, rok, gorszy dzień nie nadchodził.
A kiedy w końcu po jakimś czasie niestety nadszedł , to .. zapomniałam o tym dvd.
Cudowna Magda Umer i cudowny mistrz słowa czyli Andrzej Poniedzielski. Kiedyś już o nich i ich książce ( absolutnie niezwykłej) „ Jak trwoga to do bloga” , pisałam.
Zobaczcie sami jak świetnie się bawią.
A dzisiaj Gomolowie ( jak to pięknie określił nas Kolos na forum rowerum) wybrali się na trening basenowy.
Rozwijam się. Wydawało mi się, ze będzie dzisiaj gorzej, bo było sporo osób na basenie i nie pływało się dobrze, ale .. zrobiłam 64 baseny w ciągu 46 minut.
To jest mój absolutny rekord, nie sądziłam , że kiedyś tyle przepłynę.
Dzień zakończył się bardzo dobrze , bo zjedliśmy naprawdę pyszną pizzę , była prawie jak we Włoszech.
Tak trenuje Gomola, czy jak to mawia Kolos Gomolowie:)
A na koniec fragment książki Joanny Bator „ Piaskowa góra”. Jechałam z pracy, czytałam w autobusie i śmiałam się. Na głos:).
„ Największą namiętnością Haliny pozostało palenie papierosów, które zaczęło się od palenia ruskiego tytoniu w gazetowym papierze, podebranego Władkowi, gdy usiedli przy stole w poniemieckim wałbrzyskim mieszkaniu. Kiedy po wielu latach wnuczka ukręci jej grubego skręta z mariuhuany, Halina omal nie rozpłacze się z żalu, ze całe życie paliła byle gówno, a mogła palić takie dobre zagraniczne papieroski"
Znalazłam dzisiaj przypadkiem, chociaż nie powinnam znajdować przypadkiem – powinnam to znać.
Powinnam, bo piosenka pochodzi ze spektaklu Chlip-Chop, a ja go mam w moim osobistym domu.
Dostałam od mojej nieocenionej Przyjaciółki Agnieszki, która to Agnieszka podarowała mi tę płytę z okazji imienin. Powiedziała wtedy: Iza, jak będziesz mieć gorszy dzień, będzie ci smutno, to obejrzyj.
Czekałam, czekałam , miesiąc, dwa, pół roku, rok, gorszy dzień nie nadchodził.
A kiedy w końcu po jakimś czasie niestety nadszedł , to .. zapomniałam o tym dvd.
Cudowna Magda Umer i cudowny mistrz słowa czyli Andrzej Poniedzielski. Kiedyś już o nich i ich książce ( absolutnie niezwykłej) „ Jak trwoga to do bloga” , pisałam.
Zobaczcie sami jak świetnie się bawią.
A dzisiaj Gomolowie ( jak to pięknie określił nas Kolos na forum rowerum) wybrali się na trening basenowy.
Rozwijam się. Wydawało mi się, ze będzie dzisiaj gorzej, bo było sporo osób na basenie i nie pływało się dobrze, ale .. zrobiłam 64 baseny w ciągu 46 minut.
To jest mój absolutny rekord, nie sądziłam , że kiedyś tyle przepłynę.
Dzień zakończył się bardzo dobrze , bo zjedliśmy naprawdę pyszną pizzę , była prawie jak we Włoszech.
Tak trenuje Gomola, czy jak to mawia Kolos Gomolowie:)
A na koniec fragment książki Joanny Bator „ Piaskowa góra”. Jechałam z pracy, czytałam w autobusie i śmiałam się. Na głos:).
„ Największą namiętnością Haliny pozostało palenie papierosów, które zaczęło się od palenia ruskiego tytoniu w gazetowym papierze, podebranego Władkowi, gdy usiedli przy stole w poniemieckim wałbrzyskim mieszkaniu. Kiedy po wielu latach wnuczka ukręci jej grubego skręta z mariuhuany, Halina omal nie rozpłacze się z żalu, ze całe życie paliła byle gówno, a mogła palić takie dobre zagraniczne papieroski"
- Czas 00:46
- Aktywność Pływanie
Wtorek, 3 grudnia 2013
Życie to surfing
Było już.
Ale lubię, no i słowa jakieś takie bardzo budujące, zagrzewające.
No bo znowu trzeba będzie trochę „poserfować”, wszak życie to surfing.
Bez basenu dzisiaj:).
Myślałam o bieganiu, ale zostawiłam sobie to na inny dzień. Dawno nic nie ćwiczyłam w domu, a trzeba trochę to wszystko urozmaicać, więc dzisiaj spora dawka ćwiczeń w domu.
Ćwiczyłam i oglądałam „ na” Kino Polska „Dom”, jeden z moich ukochanych seriali. Kiedy go oglądałam po raz pierwszy w życiu ( w towarzystwie Babci) byłam dziewczynką . Bardzo dawno temu to było:).
Skończyłam czytać „Papuszę” i jestem pod wrażeniem. Przede wszystkim znowu ( jak po filmie) pod wrażeniem osobowości, dramatycznej historii, ale też i pomysłu na tę książkę.
Dobrze się ją czyta. Bardzo, bardzo polecam.
Z bibliografii dowiedziałam się, że w tarnowskim Muzeum Etnograficznym są listy Papuszy do Jerzego Ficowskiego, jej pamiętniki i listy Dionizego Wajsa ( jej męża) do Ficowskiego.
Ciekawa jestem czy można je tak sobie obejrzeć? Dowiem się.
Któregoś dnia odwiedził Papuszę Edward Stachura.
„ Nie mogę wróżyć jasny panie. Ja wróżbą nie kieruję i jeśli byłaby zła dla ciebie, musiałabym ją opowiedzieć, a ja nie mogę przyjaciołom źle przepowiadać”
Podobno zobaczyła wszystko. To, jak Stachura próbuje sobie podciąć żyły. I to jak wiesza się na sznurze umocowanym do haka na suficie”
Życie to surfing….
Ale lubię, no i słowa jakieś takie bardzo budujące, zagrzewające.
No bo znowu trzeba będzie trochę „poserfować”, wszak życie to surfing.
Bez basenu dzisiaj:).
Myślałam o bieganiu, ale zostawiłam sobie to na inny dzień. Dawno nic nie ćwiczyłam w domu, a trzeba trochę to wszystko urozmaicać, więc dzisiaj spora dawka ćwiczeń w domu.
Ćwiczyłam i oglądałam „ na” Kino Polska „Dom”, jeden z moich ukochanych seriali. Kiedy go oglądałam po raz pierwszy w życiu ( w towarzystwie Babci) byłam dziewczynką . Bardzo dawno temu to było:).
Skończyłam czytać „Papuszę” i jestem pod wrażeniem. Przede wszystkim znowu ( jak po filmie) pod wrażeniem osobowości, dramatycznej historii, ale też i pomysłu na tę książkę.
Dobrze się ją czyta. Bardzo, bardzo polecam.
Z bibliografii dowiedziałam się, że w tarnowskim Muzeum Etnograficznym są listy Papuszy do Jerzego Ficowskiego, jej pamiętniki i listy Dionizego Wajsa ( jej męża) do Ficowskiego.
Ciekawa jestem czy można je tak sobie obejrzeć? Dowiem się.
Któregoś dnia odwiedził Papuszę Edward Stachura.
„ Nie mogę wróżyć jasny panie. Ja wróżbą nie kieruję i jeśli byłaby zła dla ciebie, musiałabym ją opowiedzieć, a ja nie mogę przyjaciołom źle przepowiadać”
Podobno zobaczyła wszystko. To, jak Stachura próbuje sobie podciąć żyły. I to jak wiesza się na sznurze umocowanym do haka na suficie”
Życie to surfing….
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 grudnia 2013
Basen
Gdyby nie ta piosenka, usłyszana oczywiście w Radiu Kraków…
nigdy nie dowiedziałabym się, że to cover tej piosenki
Prawda, że całkiem przyjemne?
Sufa pewnie wolałby , żeby śpiewali „ hej, Jack Daniels dla bezdomnych port”. No, ale cóż… różne są gusta.
Po dwóch dniach przerwy sportowej ( wczoraj jedynie 40 min na stepperze u siostry, no ale co to za sport:)), dzisiaj basen.
Cel – 45 minut – 60 basenów.
Cel zrealizowany.
Dodatkowo zrobiłam coś czego jeszcze nigdy nie zrobiłam. Tzn przepłynęłam te 60 basenów bez chwili przerwy, bez sekundy przerwy. Zawsze po 10 długościach robiłam sobie kilka sekund odpoczynku, a teraz dałam radę po prostu tak sobie od razu te 2 km przepłynąć.
Rozwijam się:). Trochę poprawić technikę żeby szybciej pływać, trochę pobiegać i można się zabierać za triathlon:).
Czarnovia rzeczywiście zagrożona:).
A poza tym to czytam sobie „Papuszę” Andżeliki Kuźniak ( powoli, bo czasu ostatnio drastycznie brakowało). Bardzo mi się podoba. Polecam. Wsiąkłam w ten świat i chyba kupię też książkę Ficowskiego.
Jest już w Tarnowie jeden „cyganolog” ( Pan Adam Bartosz). Może zostanę drugim?:).
nigdy nie dowiedziałabym się, że to cover tej piosenki
Prawda, że całkiem przyjemne?
Sufa pewnie wolałby , żeby śpiewali „ hej, Jack Daniels dla bezdomnych port”. No, ale cóż… różne są gusta.
Po dwóch dniach przerwy sportowej ( wczoraj jedynie 40 min na stepperze u siostry, no ale co to za sport:)), dzisiaj basen.
Cel – 45 minut – 60 basenów.
Cel zrealizowany.
Dodatkowo zrobiłam coś czego jeszcze nigdy nie zrobiłam. Tzn przepłynęłam te 60 basenów bez chwili przerwy, bez sekundy przerwy. Zawsze po 10 długościach robiłam sobie kilka sekund odpoczynku, a teraz dałam radę po prostu tak sobie od razu te 2 km przepłynąć.
Rozwijam się:). Trochę poprawić technikę żeby szybciej pływać, trochę pobiegać i można się zabierać za triathlon:).
Czarnovia rzeczywiście zagrożona:).
A poza tym to czytam sobie „Papuszę” Andżeliki Kuźniak ( powoli, bo czasu ostatnio drastycznie brakowało). Bardzo mi się podoba. Polecam. Wsiąkłam w ten świat i chyba kupię też książkę Ficowskiego.
Jest już w Tarnowie jeden „cyganolog” ( Pan Adam Bartosz). Może zostanę drugim?:).
- Czas 00:45
- Aktywność Pływanie
Sobota, 30 listopada 2013
Gomola i przyjaciele
Mamy teamowego psa, od wczoraj również teamowego kota.
Kot ma na imię Leon.
Leon został mianowany teamoweym kotem podczas naszych pobasenowych małych Andrzejek, którym nadałam nazwę: Go
mola i Przyjaciele.
Gościliśmy u Pana Adama i Pani Krystyny, a zanim do tego doszło, był basen.
Byłam zmęczona wczoraj i jakoś tak w ogóle bez wielkich chęci, ale popływałam trochę.
Ale mniej niż ostatnio i w zdecydowanie gorszym czasie.
43 min 54 baseny.
Poprawię się.
Kot ma na imię Leon.
Leon został mianowany teamoweym kotem podczas naszych pobasenowych małych Andrzejek, którym nadałam nazwę: Go

Teamowy kot© lemuriza1972
Gościliśmy u Pana Adama i Pani Krystyny, a zanim do tego doszło, był basen.
Byłam zmęczona wczoraj i jakoś tak w ogóle bez wielkich chęci, ale popływałam trochę.
Ale mniej niż ostatnio i w zdecydowanie gorszym czasie.
43 min 54 baseny.
Poprawię się.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 listopada 2013
Bieganie
Tę piosenkę śpiewała Kaśka na koncercie. Zawsze mi się bardzo podobała. Chyba po raz pierwszy usłyszałam ją będąc w kinie na filmie pt „Ile waży koń trojański?” . Znalazłam na YT, wsłuchałam się w słowa.
Kaśka jak to Kaśka poraża tekstami piosenek. Nie są banalne, prawda?
„ Lekkim, lekkim krokiem po szczęście”.
Świetny tekst, naprawdę świetny. Warto go sobie przeanalizować, bo czasem w stosunku do różnych sytuacji życiowych potrzeba nam nagłego olśnienia. Jak już nadejdzie, wiele się może zmienić. Na lepsze. Tylko trzeba chcieć to zmienić.
Gdy współzamieszkujący znów
w konkubentki oczach spadł.
Nad dna den dno najgłębsze.
Olśnienia dość nagłego błysk.
Umysł jej spowolniały,
wprawił w ruch niszczycielski.
Od kuchni gdzie dochodził żur,
szczędząc słów bytowi z kanapy,
poszła w świat konkubentka.
Z piersią, z piersią dumnie wypietą,
Lekkim, lekkim krokiem po szczęście.
Szczeście, lecz nie w duecie.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
Strumień iskier w niebo szedł, gdy w zdumieniu spalał się.
To tyle o Kaśce i o życiu, bo swoje trzeba robić.
Były dwa dni przerwy, ale wcale bynajmniej nie zmarnowane.
Dzisiaj wybrałam się na bieganie, po dość dużej przerwie. Na zewnątrz zimnoooo, wietrznie i ciemno. Nie chciało się wychodzić z domu, oj nie chciało.
Ale się zmusiłam, bo wiem, że trzeba. Bo chcę.
Cięzko się biegło bo wiatr dawał popalić, ale jakoś dałam radę i wróciłam.. szczęśliwsza, jak to zwykle bywa jak człowiek trochę „posportuje”
W drodze powrotnej wiatr wiał mi w plecy, więc czułam się jakby ktoś mi delikatnie pomagał. Fajne uczucie.
- Czas 00:40
- Aktywność Bieganie
Poniedziałek, 25 listopada 2013
Basen
I znowu basen.
Pobiłam swój "rekord" chociaż takiego zamiaru wcale nie miałam.
Tak jakoś wyszło.
60 basenów - 44 minuty.
Jak widać rekordy można bić w każdym wieku:).
Widać basenowy progres. Jakoś tak łatwo to idzie. Gdyby na rowerze szło tak łatwo..
Byłoby fajnie.
Pobiłam swój "rekord" chociaż takiego zamiaru wcale nie miałam.
Tak jakoś wyszło.
60 basenów - 44 minuty.
Jak widać rekordy można bić w każdym wieku:).
Widać basenowy progres. Jakoś tak łatwo to idzie. Gdyby na rowerze szło tak łatwo..
Byłoby fajnie.
- Aktywność Pływanie
Niedziela, 24 listopada 2013
Spontaniczna samozwańcza grupa basenowa GTA
To była ponura, listopadowa niedziela. Tak ponura, że od samego rana było ciemno. Wsiadając więc do samochodu Krysi, powiedziałam.. dobry wieczór, bo mi się już pory dnia pomyliły.
Wybraliśmy się w czwórkę ( Krysia, Marcin, Adam i ja) na basen. Rzecz jasna do Dąbrowy, bo tam jest gwarantowane pływanie w jako takim komforcie.
Tak też było, jak na niedzielę tłumów nie było, więc pływało się swobodnie.
Idzie mi coraz lepiej, 39 minut 50 basenów. Forma pływacka rośnie. Jak to się przełoży na rowerową okaże się w swoim czasie.
Popływałabym trochę dłużej, ale wezwały mnie obowiązki.
Efekty poniżej,
&feature=youtu.be





Zakupiłam w Krakowie płytę z muzyką z „Papuszy” . Naprawdę warto tego posłuchać. Kolosalne wrażenie robi jednak w połączeniu z filmem.
Kupiłam też książkę Andżeliki Kuźniak „Papusza”.
Fragment taki:
„ W majowym słońcu zbirałam jagody, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srzebrzystym dźwiękiem. Śpiewać nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie tak zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem, pienił się ,skakał, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał się, wszystkich potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba ugryzła suchego, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami człowiek jechał po świecie. Czasem tylko coś promieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca.
To wszystko nie można wydrężyć z serca.
Ale kto to zrozumi? Może tylko ci co lubią przyrodę, świat, stare , dawne życie przepamiętują sobie”
I jeszcze piosenka z filmu
Wybraliśmy się w czwórkę ( Krysia, Marcin, Adam i ja) na basen. Rzecz jasna do Dąbrowy, bo tam jest gwarantowane pływanie w jako takim komforcie.
Tak też było, jak na niedzielę tłumów nie było, więc pływało się swobodnie.
Idzie mi coraz lepiej, 39 minut 50 basenów. Forma pływacka rośnie. Jak to się przełoży na rowerową okaże się w swoim czasie.
Popływałabym trochę dłużej, ale wezwały mnie obowiązki.
Efekty poniżej,
&feature=youtu.be

Na podbój basenu:)© lemuriza1972

W tym było za mało wody© lemuriza1972

Do boju Gomolo:)© lemuriza1972

Skarpetki muszą być:)© lemuriza1972

No to ruszamy© lemuriza1972
Zakupiłam w Krakowie płytę z muzyką z „Papuszy” . Naprawdę warto tego posłuchać. Kolosalne wrażenie robi jednak w połączeniu z filmem.
Kupiłam też książkę Andżeliki Kuźniak „Papusza”.
Fragment taki:
„ W majowym słońcu zbirałam jagody, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srzebrzystym dźwiękiem. Śpiewać nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie tak zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem, pienił się ,skakał, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał się, wszystkich potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu i tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba ugryzła suchego, wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami człowiek jechał po świecie. Czasem tylko coś promieniał, parę groszy wziął. Wywróżył. I szedł dalej za tym chlebem żebraczym. Po pięćdziesiąt wozów jeździło u nas. Polskę znam od końca do końca.
To wszystko nie można wydrężyć z serca.
Ale kto to zrozumi? Może tylko ci co lubią przyrodę, świat, stare , dawne życie przepamiętują sobie”
I jeszcze piosenka z filmu
- Aktywność Pływanie