Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2010
Dystans całkowity: | 540.00 km (w terenie 61.00 km; 11.30%) |
Czas w ruchu: | 23:46 |
Średnia prędkość: | 22.72 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (82 %) |
Suma kalorii: | 10124 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 36.00 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Piątek, 19 marca 2010
Powitanie wiosny na KTMie i w górkach:))))
To było prawdziwe rowerowe powitanie wiosny.
Miałam urlop więc wyjechałam sobie z domu o 12.30. Słońce, temperatura ok. 15 stopni. Po prostu czego chcieć wiecej?
Postanowiłam popróbować się po raz pierwszy w tym roku z górkami.
Jazda była turtsyczna, bardzo wolna. Złozyło się na to kilka czynników: po pierwsze cały czas walcze z lekkim przeziębieniem i jestem nafaszerowana lekami, po drugie wiatr wiał prosto w twarz i pod górę trzeba się było mocować, po trzecie : postanowiłam nie szaleć..
W tym sezonie oprócz wytrzymałosci, siły, techniki, postanowiłam poćwiczyć jeszcze psychikę.
Jednym z elementów tego ćwiczenia jest nauczenie się cierpliwości.
Bo ja od razu chciałabym zbudować Kraków.. Od razu na początku sezonu wjezdzać na Lubinkę z blatu ( bo przecież w ub roku wjezdzałam).
Tak.. i owszem, ale na pewno nie za pierwszym razem, poza tym w ub roku o tej porze roku to miałam dwa razy wiecej km przejechane.
Po czwarte bardzo bolało mnie kolano.. bardzo.. i boli do teraz.
Po piate: jechałam na Bulldogach a jak wiadomo najlepsze opony na asfalt to to nie są:)
Postanowiłam zacząć górskie, tegoroczne pedałowanie od Lubinki.
Symbol to pewien. To była pierwsza górka, ktorą pokonałam na rowerze. Na Moim ciezkim City Best za 350 zł.
Byłam z siebie niesmowicie dumna, wjazd na Lubinkę kosztował mnie wiele.
Na szczycie byłam wykonczona.
Ale to własnie Lubince zawdzięczam moje górskie jeżdzenie.
Podjazd nie jest bardzo długi, nie jest strasznie nastromiony, ale duże serpetyny powodują ze można się zmeczyć. Droga wije się przepieknie pod górę. Widoki nieziemskie.
Na Lubince jeszcze jeżdzą ludzie na nartach:)
W ogóle sniegu dużo w lesie. Przyjdzie jeszcze poczekać na jazdę w terenie. Woda splywa po drogach z góry.
Tatr nie było dzisiaj widać niestety:(
Postanowiłam zaryzykować i skręciłam na rozjeździe w prawo i pojechałam szlakiem owocowym na mój ulubiony zjazd.
Ale zjazdu już nie ma…Ktos połozyl asfalt. Można co najwyżej cwiczyć wchodzenie w zakręty, bo zakręty są ostre.
A to był taki fajny techniczny zjazd… z pięknymi widokami.. góry , zakole Dunajca.
Wracałam niebieskim rowerowym wzdłuż Dunajca.
Jechało mi się tak sobie. Nie ma jeszcze wielkiej mocy pod górę, ale przecież .. muszę się uczyć cierpliwości.
Wszystko w swoim czasie.
Będzie lepiej.
Cudnie było znowu popatrzeć na górki z perspektywy roweru.
Mam nadzieję ze zdrowie mi pozwoli na nastepne 2 dni na rowerze.
Trasa Tarnów- Koszyce-Zglobice-Szczepanowice-Lubinka-Dabrówka Szczepanowska- Błonie – Zbylitowska Góra-Tarnów
Miałam urlop więc wyjechałam sobie z domu o 12.30. Słońce, temperatura ok. 15 stopni. Po prostu czego chcieć wiecej?
Postanowiłam popróbować się po raz pierwszy w tym roku z górkami.
Jazda była turtsyczna, bardzo wolna. Złozyło się na to kilka czynników: po pierwsze cały czas walcze z lekkim przeziębieniem i jestem nafaszerowana lekami, po drugie wiatr wiał prosto w twarz i pod górę trzeba się było mocować, po trzecie : postanowiłam nie szaleć..
W tym sezonie oprócz wytrzymałosci, siły, techniki, postanowiłam poćwiczyć jeszcze psychikę.
Jednym z elementów tego ćwiczenia jest nauczenie się cierpliwości.
Bo ja od razu chciałabym zbudować Kraków.. Od razu na początku sezonu wjezdzać na Lubinkę z blatu ( bo przecież w ub roku wjezdzałam).
Tak.. i owszem, ale na pewno nie za pierwszym razem, poza tym w ub roku o tej porze roku to miałam dwa razy wiecej km przejechane.
Po czwarte bardzo bolało mnie kolano.. bardzo.. i boli do teraz.
Po piate: jechałam na Bulldogach a jak wiadomo najlepsze opony na asfalt to to nie są:)
Postanowiłam zacząć górskie, tegoroczne pedałowanie od Lubinki.
Symbol to pewien. To była pierwsza górka, ktorą pokonałam na rowerze. Na Moim ciezkim City Best za 350 zł.
Byłam z siebie niesmowicie dumna, wjazd na Lubinkę kosztował mnie wiele.
Na szczycie byłam wykonczona.
Ale to własnie Lubince zawdzięczam moje górskie jeżdzenie.
Podjazd nie jest bardzo długi, nie jest strasznie nastromiony, ale duże serpetyny powodują ze można się zmeczyć. Droga wije się przepieknie pod górę. Widoki nieziemskie.
Na Lubince jeszcze jeżdzą ludzie na nartach:)
W ogóle sniegu dużo w lesie. Przyjdzie jeszcze poczekać na jazdę w terenie. Woda splywa po drogach z góry.
Tatr nie było dzisiaj widać niestety:(
Postanowiłam zaryzykować i skręciłam na rozjeździe w prawo i pojechałam szlakiem owocowym na mój ulubiony zjazd.
Ale zjazdu już nie ma…Ktos połozyl asfalt. Można co najwyżej cwiczyć wchodzenie w zakręty, bo zakręty są ostre.
A to był taki fajny techniczny zjazd… z pięknymi widokami.. góry , zakole Dunajca.
Wracałam niebieskim rowerowym wzdłuż Dunajca.
Jechało mi się tak sobie. Nie ma jeszcze wielkiej mocy pod górę, ale przecież .. muszę się uczyć cierpliwości.
Wszystko w swoim czasie.
Będzie lepiej.
Cudnie było znowu popatrzeć na górki z perspektywy roweru.
Mam nadzieję ze zdrowie mi pozwoli na nastepne 2 dni na rowerze.
Trasa Tarnów- Koszyce-Zglobice-Szczepanowice-Lubinka-Dabrówka Szczepanowska- Błonie – Zbylitowska Góra-Tarnów
- DST 44.00km
- Teren 1.00km
- Czas 01:57
- VAVG 22.56km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 174 ( 92%)
- HRavg 139 ( 73%)
- Kalorie 940kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 marca 2010
Ciepło!!!!!
no i stało się!
"ta zima w koncu musi minąc":)
ależ ciepło.
Miałam dzisiaj nie jechać.. czuję sie średnio , gardło poobolewa, ale.. jak wyszłam z pracy rozbroiło mnie to ciepło.
Dzisiaj typowa jazda w tlenie:), strasznie spokojnie, no ... strasznieeee....
Zapomniałam ze mozna tak jeździć.
No ale przyjemnie
Jutro mam urlop, wiec moze ruszę w górki!
Dzisiejsza trasa: Mościce-Ostrów-Bogumilowice- łętowice-Wierzchosławice-Niwka-Rudka-Gosławice-Ostrów-Mościce
"ta zima w koncu musi minąc":)
ależ ciepło.
Miałam dzisiaj nie jechać.. czuję sie średnio , gardło poobolewa, ale.. jak wyszłam z pracy rozbroiło mnie to ciepło.
Dzisiaj typowa jazda w tlenie:), strasznie spokojnie, no ... strasznieeee....
Zapomniałam ze mozna tak jeździć.
No ale przyjemnie
Jutro mam urlop, wiec moze ruszę w górki!
Dzisiejsza trasa: Mościce-Ostrów-Bogumilowice- łętowice-Wierzchosławice-Niwka-Rudka-Gosławice-Ostrów-Mościce
- DST 33.00km
- Czas 01:31
- VAVG 21.76km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 139 ( 73%)
- Kalorie 791kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 marca 2010
Tabata
Obudziłam się rano w świetnym humorze pomimo gesto padajacego sniegu, ktory chociaż lubię to o tej porze roku, nie jest już przeze mnie zbyt chętnie widziany.
pomyślałam: stopnieje w ciagu dnia i po południu znowu wyjadę.
ale niestety.. ok 8.00 rano zaczęłam sie czuć dosyc kiepsko, jakby lekka temperatura, trochę pobolewało gardło.
Tak wiec walczę z tym żeby sie nie rozwinęło.
I dlatego też dzisiaj postanowiłam odpuścić.
Zrobiłam tylko Tabatę i na tym chyba poprzestanę...
I postanowiłam zrobić test.
Ja robię Tabatę pod kątem roweru, ale wiem ze bardzo pomaga przy spalaniu tkanki tłuszczowej.
Podobno organizm spala nawet dlugo po zrobieniu ćwiczenia.
Tak wiec właczyłam pulsometr.
Podczas niecałych 4 min ćwiczenia spaliłam 35 kalorii, podczas następnych 4 min odpoczynku, nie robiąc zupełnie nic... następne 35.
Wiec coś na rzeczy chyba jest.
To taki eksperyment dla tych, którym sie marzy szczupła sylwetka:).
Podobno po Tabacie powinny piec mięsnie.
Podobno tętno powinno zblizać się do maksymalnego...
ani mięsnie mnie nie pieką.. a tętno 170.
Tylko nogi miękkie, oddechu złapać nie mogę. 10 min mineło od zrobienia ćwiczenia a mnie "pali" gardło.
Moze ja wiec robię to za słabo.
ale mocniej chyba już ( przynajmniej na razie) nie dam rady.
Na dzisiaj koniec- dzisiaj kurowanie się.
Jutro mam nadzieję powrócić do treningu i to na powietrzu.
Byłabym wdzięczna gdyby ktos kto robił Tabate podzielił się doświadczeniem. Jak to wpłyneło na formę.
Ja robiłam chyba lata temu ale nie pamietam jak dlugo i jak to na formę wpłynęło, byłam wtedy poczatkującym maratonczykiem ( zreszta chyba wciaż się za takiego uważam):)
pomyślałam: stopnieje w ciagu dnia i po południu znowu wyjadę.
ale niestety.. ok 8.00 rano zaczęłam sie czuć dosyc kiepsko, jakby lekka temperatura, trochę pobolewało gardło.
Tak wiec walczę z tym żeby sie nie rozwinęło.
I dlatego też dzisiaj postanowiłam odpuścić.
Zrobiłam tylko Tabatę i na tym chyba poprzestanę...
I postanowiłam zrobić test.
Ja robię Tabatę pod kątem roweru, ale wiem ze bardzo pomaga przy spalaniu tkanki tłuszczowej.
Podobno organizm spala nawet dlugo po zrobieniu ćwiczenia.
Tak wiec właczyłam pulsometr.
Podczas niecałych 4 min ćwiczenia spaliłam 35 kalorii, podczas następnych 4 min odpoczynku, nie robiąc zupełnie nic... następne 35.
Wiec coś na rzeczy chyba jest.
To taki eksperyment dla tych, którym sie marzy szczupła sylwetka:).
Podobno po Tabacie powinny piec mięsnie.
Podobno tętno powinno zblizać się do maksymalnego...
ani mięsnie mnie nie pieką.. a tętno 170.
Tylko nogi miękkie, oddechu złapać nie mogę. 10 min mineło od zrobienia ćwiczenia a mnie "pali" gardło.
Moze ja wiec robię to za słabo.
ale mocniej chyba już ( przynajmniej na razie) nie dam rady.
Na dzisiaj koniec- dzisiaj kurowanie się.
Jutro mam nadzieję powrócić do treningu i to na powietrzu.
Byłabym wdzięczna gdyby ktos kto robił Tabate podzielił się doświadczeniem. Jak to wpłyneło na formę.
Ja robiłam chyba lata temu ale nie pamietam jak dlugo i jak to na formę wpłynęło, byłam wtedy poczatkującym maratonczykiem ( zreszta chyba wciaż się za takiego uważam):)
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 155 ( 82%)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 marca 2010
Zimno....
Obudziłam się w nocy... jakaś wichura czy co.. pomyslałam tylko: mam nadzieję , ze to nie śnieg.
Rano jak wstałam i spojrzałam za okno to tylko mi złosliwy uśmieszek pojawił sie na twarzy i myśl: o nie... znowu stacjonarny...
No bo napadało konkretnie...
ale w miarę upływającego dnia śnieg topniał i pojawiła sie szansa, ze jednak stacjonarny pojdzie w odstawkę dzisiaj.
I tak też sie stało.
Ale żeby nie było tak pieknie, po jakichś 15 min jazdy zaczał sypać snieg i reszta jazdy odbywała sie już w zaiste zimowej scenerii.
Cóż..
Jechalismy raczej tak średnio. Ja zrobiłam sobie kilka konkretnych przyśpieszen.
Zmarzły mi nogi i to tak bardzo , ze jak przyszłam do domu to biegałam w kółko po pokoju, zeby pobudzić krązenie ( pomoglo bardzo szybko). Mój kot biegał wkoło mnie zdumiony tym co sie dzieje.
I przypomniało mi sie jak wraz z siostrą oglądając Mistrzostwa Swiata w piłce noznej, tak bardzo cieszyłysmy się z bramki Włochów, ze szalałysmy w pokoju skacząć, krzycząc . Nasz zdziwony , przestraszony kot o imieniu Milanka ( imię na czesc AC Milan rzecz jasna) gryzł nas po nogach...:).
Momentami jechało mi się świetnie. Czyżby Tabata dawała juz jakieś rezultaty?
Trasa: ścieżka wzdłuż malej obwodnicy- MPEC- BrukBet- Klikowa-Białą-Bobrowniki- Klikowa-Mościce
Rano jak wstałam i spojrzałam za okno to tylko mi złosliwy uśmieszek pojawił sie na twarzy i myśl: o nie... znowu stacjonarny...
No bo napadało konkretnie...
ale w miarę upływającego dnia śnieg topniał i pojawiła sie szansa, ze jednak stacjonarny pojdzie w odstawkę dzisiaj.
I tak też sie stało.
Ale żeby nie było tak pieknie, po jakichś 15 min jazdy zaczał sypać snieg i reszta jazdy odbywała sie już w zaiste zimowej scenerii.
Cóż..
Jechalismy raczej tak średnio. Ja zrobiłam sobie kilka konkretnych przyśpieszen.
Zmarzły mi nogi i to tak bardzo , ze jak przyszłam do domu to biegałam w kółko po pokoju, zeby pobudzić krązenie ( pomoglo bardzo szybko). Mój kot biegał wkoło mnie zdumiony tym co sie dzieje.
I przypomniało mi sie jak wraz z siostrą oglądając Mistrzostwa Swiata w piłce noznej, tak bardzo cieszyłysmy się z bramki Włochów, ze szalałysmy w pokoju skacząć, krzycząc . Nasz zdziwony , przestraszony kot o imieniu Milanka ( imię na czesc AC Milan rzecz jasna) gryzł nas po nogach...:).
Momentami jechało mi się świetnie. Czyżby Tabata dawała juz jakieś rezultaty?
Trasa: ścieżka wzdłuż malej obwodnicy- MPEC- BrukBet- Klikowa-Białą-Bobrowniki- Klikowa-Mościce
- DST 28.00km
- Czas 01:13
- VAVG 23.01km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 1.0°C
- HRmax 173 ( 92%)
- HRavg 152 ( 80%)
- Kalorie 637kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 marca 2010
Determinacja:)
Wstałam rano i idąc śladem tezy Mirka: "nie ma złej pogody...", postanowiłam dzisiaj powiedzieć "nie" stacjonarnemu.
Wybrałam najgorszy mozliwy moment do wyjechania ( godz. 12.00).
Jeszcze dobrze nie dojechałam do mostu w Ostrowie a już dopadła mnie śnieżyca, ogromny wiatr, zimno.
ale cóż.. co cię nie zabije to Cię wzmocni.
Jak wróciłam do domu byłam przemoczona do suchej nitki, można by wyżymać wodę nawet z bielizny:), ale .. cóż to oznacza wobec tej radości jaką daje jazda na powietrzu. Średnia kiepska, bo wiatr skutecznie uniemożliwiał szybką jazdę.
W trakcie zrobiłam Tabatę i jednak na stacjonarnym jest zdecydowanie ciężej.
wreszcie uruchomiłam pulsometr.
Srednia 155, maks 173.
Trasa Moscice-Ostrów-Gosławice- Rudka-Bobowrowniki-Radlów-Niwka-Rudka-Gosławice-Ostrów-Moscice czyli tradycjnie :)
Ja na razie o dalszych i fajniejszych trasach można tylko pomarzyć.
Wybrałam najgorszy mozliwy moment do wyjechania ( godz. 12.00).
Jeszcze dobrze nie dojechałam do mostu w Ostrowie a już dopadła mnie śnieżyca, ogromny wiatr, zimno.
ale cóż.. co cię nie zabije to Cię wzmocni.
Jak wróciłam do domu byłam przemoczona do suchej nitki, można by wyżymać wodę nawet z bielizny:), ale .. cóż to oznacza wobec tej radości jaką daje jazda na powietrzu. Średnia kiepska, bo wiatr skutecznie uniemożliwiał szybką jazdę.
W trakcie zrobiłam Tabatę i jednak na stacjonarnym jest zdecydowanie ciężej.
wreszcie uruchomiłam pulsometr.
Srednia 155, maks 173.
Trasa Moscice-Ostrów-Gosławice- Rudka-Bobowrowniki-Radlów-Niwka-Rudka-Gosławice-Ostrów-Moscice czyli tradycjnie :)
Ja na razie o dalszych i fajniejszych trasach można tylko pomarzyć.
- DST 26.00km
- Czas 01:08
- VAVG 22.94km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 173 ( 92%)
- HRavg 155 ( 82%)
- Kalorie 630kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 marca 2010
Sobota
1 h stacjonarny
1 h 45 min marsz nocny ( dzisiaj z Agnieszką i Andim) tempo raczej średnie ale bardzo przyjemnie
Tabata
60 brzuszków z obciążeniem
40 grzbietów
20 pompek
1 h 45 min marsz nocny ( dzisiaj z Agnieszką i Andim) tempo raczej średnie ale bardzo przyjemnie
Tabata
60 brzuszków z obciążeniem
40 grzbietów
20 pompek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 marca 2010
Moje marzenie
zobaczyć...
http://agnisz.blox.pl/resource/IMG_7141_Mt_Everest11.jpg
czy nie jest piękny?
wczoraj zrobiłam sobie przerwę, bo już nie mogłam patrzeć na stacjonarny.
dzisiaj wsiadłam zeby zrobić Tabatę.
Mam nadzieję , że to ostatnie podrygi zimy, bo cięzko mi sobie wyobrazić mój stan psychiczny jesli dłużej przyjdzie mi pedałować w miejscu.
Popatrzyłam przez okno.. znowu pada śnieg.
KTM stoi nie ruszany od grudnia. Tak bym chciała na nim pojeździć:)
Maja Włoszczowska dla GW
Nie będę się mądrzyć na temat wpływu aktywności fizycznej na nasze zdrowie. Bębnią o nim wszystkie magazyny i chyba nikt nie potrzebuje kolejny raz być uświadamiany. Nie będę też opowiadać o endorfinach, które wytwarzają się podczas jazdy na rowerze, satysfakcji po zdobyciu wysokiego szczytu, pobiciu rekordu prędkości, pokonaniu trudnego zjazdu czy uczucia szczęścia i błogości po przejechaniu pięciogodzinnego treningu. Nie będę też opisywać przepięknych zakątków Polski, które odwiedziłam na swoim bicyklu. Bo tego wszystkiego się nie da opisać. Można to tylko poczuć, zobaczyć, doświadczyć samemu
http://agnisz.blox.pl/resource/IMG_7141_Mt_Everest11.jpg
czy nie jest piękny?
wczoraj zrobiłam sobie przerwę, bo już nie mogłam patrzeć na stacjonarny.
dzisiaj wsiadłam zeby zrobić Tabatę.
Mam nadzieję , że to ostatnie podrygi zimy, bo cięzko mi sobie wyobrazić mój stan psychiczny jesli dłużej przyjdzie mi pedałować w miejscu.
Popatrzyłam przez okno.. znowu pada śnieg.
KTM stoi nie ruszany od grudnia. Tak bym chciała na nim pojeździć:)
Maja Włoszczowska dla GW
Nie będę się mądrzyć na temat wpływu aktywności fizycznej na nasze zdrowie. Bębnią o nim wszystkie magazyny i chyba nikt nie potrzebuje kolejny raz być uświadamiany. Nie będę też opowiadać o endorfinach, które wytwarzają się podczas jazdy na rowerze, satysfakcji po zdobyciu wysokiego szczytu, pobiciu rekordu prędkości, pokonaniu trudnego zjazdu czy uczucia szczęścia i błogości po przejechaniu pięciogodzinnego treningu. Nie będę też opisywać przepięknych zakątków Polski, które odwiedziłam na swoim bicyklu. Bo tego wszystkiego się nie da opisać. Można to tylko poczuć, zobaczyć, doświadczyć samemu
- Kalorie 450kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 marca 2010
Czwartek
1 h jazdy na stacjonarnym ( ja już nie mogę!!!!! a tu dzisiaj jeszcze wiecej sniegu napadało)
plus 4 min Tabaty
plus
60 brzuszków z obciążeniem
60 grzbietów
20 pompek
plus 4 min Tabaty
plus
60 brzuszków z obciążeniem
60 grzbietów
20 pompek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 marca 2010
Środa
stacjonarny 0,5 h w tym Tabata
50 brzuszków z obciążeniem
20 pompek
40 grzbietów
50 brzuszków z obciążeniem
20 pompek
40 grzbietów
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 marca 2010
wtorek
i znowu stacjonarny
1h
plus tabata
plus 50 brzuszków z obciązeniem
40 grzbietów
20 pompek
1h
plus tabata
plus 50 brzuszków z obciązeniem
40 grzbietów
20 pompek
- Aktywność Jazda na rowerze