Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 770.00 km (w terenie 269.00 km; 34.94%) |
Czas w ruchu: | 40:21 |
Średnia prędkość: | 19.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3300 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 156 (82 %) |
Suma kalorii: | 8620 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 45.29 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 13 czerwca 2010
Tropikalne jeżdzenie
Oj.. narobiło się. Najpierw deszcze, deszcze.. teraz tropikalne upały, takie ze ani w domu ani na zwenątrz.. nigdzie oddechu złapać nie można.
ale i tak postanowilismy wyjechać na rower. Mimo wszystko.
Zalożenie było takie: powolutku zeby sie nie zameczyć w tym upale, zwłaszcza z ena drugi dzien w planach był Beskid Sadecki, a w górach wiadomo :) trzeba sie na siłowąć.
zaczelismy niebieskim szlakiem od Buczyny, w Buczynie jak to Buczynie błoto.
a potem niespodzianka... wielka woda zupełnie urwała niebeski szlak nad Dunajcem. Jak szkoda! owszem da się nim przedostać do Dabrówki Szczepanowskiej, ale niestety nie ma juz plynnej jazdy, bo po prostu miejscami nie ma drogi, którą urwał Dunajec.
Najpierw okropne osuwisko zaraz za mostem na Dunajcu, potem przez krzaki trzeba sie przedzierać.. a potem .. okropne widoki.. pourywany asfalt, urwiska..
Koncówka to już dramat, w miejscu gdzie zawsze Dunajec zabierał drogę, teraz zabrał ją zupełnie i zeby przedostać sie dalej, trzeba iść przez pole ziemniaków.
Tego szlaku pewnie już nigdy nie będzie... a szkoda.. bo był to jeden z fajniejszych szlaków w okolicy Tarnowa.
Dalej od Dabrówki szutrowym podjazdem.. wymagającym dosyć, a teraz wymagającym szczegolnie kiedy słonce tak mocno operuje.
I dalej na szczyt Lubinki, a tam zjazd do mojej Dolinki, 3 km w dół szuterkiem i z powrotem 3 km do góry. Widoki prawdziwie sudeckie, cudowne miejsce podtarnowskie.
Z Lubinki zjazd lasem i terenem. Fajnie i szybko:), no i przyjemnie, bo nie w słoncu.
Dało się, chociaz słonce wyciskało siódme poty.
ale i tak postanowilismy wyjechać na rower. Mimo wszystko.
Zalożenie było takie: powolutku zeby sie nie zameczyć w tym upale, zwłaszcza z ena drugi dzien w planach był Beskid Sadecki, a w górach wiadomo :) trzeba sie na siłowąć.
zaczelismy niebieskim szlakiem od Buczyny, w Buczynie jak to Buczynie błoto.
a potem niespodzianka... wielka woda zupełnie urwała niebeski szlak nad Dunajcem. Jak szkoda! owszem da się nim przedostać do Dabrówki Szczepanowskiej, ale niestety nie ma juz plynnej jazdy, bo po prostu miejscami nie ma drogi, którą urwał Dunajec.
Najpierw okropne osuwisko zaraz za mostem na Dunajcu, potem przez krzaki trzeba sie przedzierać.. a potem .. okropne widoki.. pourywany asfalt, urwiska..
Koncówka to już dramat, w miejscu gdzie zawsze Dunajec zabierał drogę, teraz zabrał ją zupełnie i zeby przedostać sie dalej, trzeba iść przez pole ziemniaków.
Tego szlaku pewnie już nigdy nie będzie... a szkoda.. bo był to jeden z fajniejszych szlaków w okolicy Tarnowa.
Dalej od Dabrówki szutrowym podjazdem.. wymagającym dosyć, a teraz wymagającym szczegolnie kiedy słonce tak mocno operuje.
I dalej na szczyt Lubinki, a tam zjazd do mojej Dolinki, 3 km w dół szuterkiem i z powrotem 3 km do góry. Widoki prawdziwie sudeckie, cudowne miejsce podtarnowskie.
Z Lubinki zjazd lasem i terenem. Fajnie i szybko:), no i przyjemnie, bo nie w słoncu.
Dało się, chociaz słonce wyciskało siódme poty.
- DST 47.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:59
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 czerwca 2010
I znów w upale
Znowu bardzo gorąco, wiec wyruszylismy dopiero o 18.30, ale na niewiele sie zdało.
W lesie zamiast chłodu jeszcze gorzej niż na asfalcie, jakieś takie lepkie powietrze.
No ale i tak po lesie ( Radłowskim) pojeździlismy dosyć mocno ( maksymalna osiagnieta przeze mnie prędkość 41 km/h).
Jutro odpoczynek, sobota jakiś lajcik, a w niedziele jak wszystko dobrze pójdzie wypad gdzieś w Beskid Sądecki:)
W lesie zamiast chłodu jeszcze gorzej niż na asfalcie, jakieś takie lepkie powietrze.
No ale i tak po lesie ( Radłowskim) pojeździlismy dosyć mocno ( maksymalna osiagnieta przeze mnie prędkość 41 km/h).
Jutro odpoczynek, sobota jakiś lajcik, a w niedziele jak wszystko dobrze pójdzie wypad gdzieś w Beskid Sądecki:)
- DST 40.00km
- Teren 22.00km
- Czas 01:37
- VAVG 24.74km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 czerwca 2010
W upale
Straszny upał.
Ten nagły przeskok od deszczu do upału jest zaskakujący:). Mój organizm chyba dobrze tego nie zniósł, bo jechało sie cięzko dzisiaj.
No ale ponad tydzien nie kreciłam po górkach.
dzisiaj stwierdziłam, ze muszę bez względu na upał.
Zrobilismy troche podjazdów w tym jeden solidny ( 6 km na Wał), ale łatwo nie było.
Udało mi sie zmobilzowąc na koncówke i pojechać trochę mocniej.
Cieszę sie, ze w ogóle sie zmobilizowałam i wsiadłam na rower:)
Ten nagły przeskok od deszczu do upału jest zaskakujący:). Mój organizm chyba dobrze tego nie zniósł, bo jechało sie cięzko dzisiaj.
No ale ponad tydzien nie kreciłam po górkach.
dzisiaj stwierdziłam, ze muszę bez względu na upał.
Zrobilismy troche podjazdów w tym jeden solidny ( 6 km na Wał), ale łatwo nie było.
Udało mi sie zmobilzowąc na koncówke i pojechać trochę mocniej.
Cieszę sie, ze w ogóle sie zmobilizowałam i wsiadłam na rower:)
- DST 40.00km
- Czas 01:44
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 174 ( 92%)
- HRavg 146 ( 77%)
- Kalorie 900kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 czerwca 2010
taka sobie jazda uspokajająca
Chociaż bardzo bym chciała, to ten sezon.. nie wiem czy juz nie jest stracony.
wciąż coś staje na przeszkodzie żeby mocno potrenować.
dzisiaj była jazda taka tylko dla ukojenia nerwów i niemyślenia.
nie starałam sie specjalnie, mało jadłam wczoraj, mało spałam, wiec wsiadłam na rower tylko po to zeby trochę sie poruszać, nie siedzieć w domu i nie mysleć.
Nic wiecej.
Stare ścieżki do Żabna przez radlów, Łeg tarnowski, Bobrowniki, Klikowa
wciąż coś staje na przeszkodzie żeby mocno potrenować.
dzisiaj była jazda taka tylko dla ukojenia nerwów i niemyślenia.
nie starałam sie specjalnie, mało jadłam wczoraj, mało spałam, wiec wsiadłam na rower tylko po to zeby trochę sie poruszać, nie siedzieć w domu i nie mysleć.
Nic wiecej.
Stare ścieżki do Żabna przez radlów, Łeg tarnowski, Bobrowniki, Klikowa
- DST 41.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:45
- VAVG 23.43km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 czerwca 2010
Płasko
Płasko przez Las Radłowski. Momentami było w lesie szybko , tak ponad 30 km/h, ale chłopaki ( Mirek i Alek ) odjechali mi w pewnym momencie tak, ze nie miałam szans. Ja jechałam ponad 30 km/h, oni pewnie 40. Mają powera i tyle
- DST 30.00km
- Teren 12.00km
- Czas 01:13
- VAVG 24.66km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 czerwca 2010
Przez wodę...
Rano doszły mnie niepokojące wieści. Droga Mielec- Tarnów zalana.
Pojechałam wiec na most i wypytałam policjantów czy rowerem sie przedostanę.
Popatrzyli na mnie dziwnie... ale powiedzieli ze próbować można.
No to po poludniu spróbowałam.
Przydało mi sie niewątpliwie maratonowe doświadczenie , te rózne przeprawy przez rzeczki, potoczki...
Woda była wysoka ( po piasty, albo i wyzej), ale dałam radę:).
Dodatkowo była dosyc rwąca , wiec trzeba sie było posiłować.
Przejechałam.. cała mokra, ale ze był upał , wszystko szybko wyschło.
w tym upale nie jechało sie rewelacyjnie, ale najważniejsze ze dotarłam do domu.
Pojechałam wiec na most i wypytałam policjantów czy rowerem sie przedostanę.
Popatrzyli na mnie dziwnie... ale powiedzieli ze próbować można.
No to po poludniu spróbowałam.
Przydało mi sie niewątpliwie maratonowe doświadczenie , te rózne przeprawy przez rzeczki, potoczki...
Woda była wysoka ( po piasty, albo i wyzej), ale dałam radę:).
Dodatkowo była dosyc rwąca , wiec trzeba sie było posiłować.
Przejechałam.. cała mokra, ale ze był upał , wszystko szybko wyschło.
w tym upale nie jechało sie rewelacyjnie, ale najważniejsze ze dotarłam do domu.
- DST 56.00km
- Czas 02:13
- VAVG 25.26km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 czerwca 2010
Sobotnia walka z wiatrem
Podjęłam ryzyko i pojechałam do Mielca rowerem, chociaż bałam sie czy dojadę ( powódz). w piatek przezylismy dramatyczne chwile w Tarnowie ( mieszkam na parterze w poblizu dwóch rzek Białej i Dunajca).
jechało sie źle.. pod wiatr , no i ciezki plecak ...
Jak dojechałam do Wisłoki... widok przeszedł moje wyobrazenie... ocean.. dosłownie ocean. Most na szczescie był jeszcze otwarty, wiec przejechałam
jechało sie źle.. pod wiatr , no i ciezki plecak ...
Jak dojechałam do Wisłoki... widok przeszedł moje wyobrazenie... ocean.. dosłownie ocean. Most na szczescie był jeszcze otwarty, wiec przejechałam
- DST 56.00km
- Czas 02:20
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 czerwca 2010
Las Radłowski
Płasko, dosyć szybko ( chociaż mozna było pewnie jeszcze szybciej). Jechało mi się dobrze, czułam dzisiaj moc, dlatego myślę ze mozna było pojechać dzisiaj jeszcze szybciej.
Peleton dzisiaj większy.
Trasa Las Radłowski- Borzęcin- Waryś-Bielcza- Las Radłowski.
Pogoda fajna, nie za ciepło nie za zimno.
W lesie Radłowskim potopienia.
Jutro w planie gorki ( tym bardziej ze mam wolne), o ile pogoda tych planów mi nie pokrzyzuje.
Peleton dzisiaj większy.
Trasa Las Radłowski- Borzęcin- Waryś-Bielcza- Las Radłowski.
Pogoda fajna, nie za ciepło nie za zimno.
W lesie Radłowskim potopienia.
Jutro w planie gorki ( tym bardziej ze mam wolne), o ile pogoda tych planów mi nie pokrzyzuje.
Las Radłowski w wodzie© lemuriza1972
- DST 55.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:17
- VAVG 24.09km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 176 ( 93%)
- HRavg 156 ( 82%)
- Kalorie 1100kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 czerwca 2010
Lubinka w deszczu
Tak... znowu pada i pada i pada...
Ale byłam bardzo zdeterminowana na jazdę, cokolwiek by się nie działo. Mirek powiedział: jedziemy chyba ze bedzie jakis cyklon.
Ok 17 zaczeło nieźle padać. Napisałam do Mirka: co robimy?, odpisał: ja jadę, a TY?:)
I co miałam zrobić?:)
Twardym trzeba być. Ale szczerze powiedziawszy miałam ochotę na taką deszczową ekstremę, bo jak to powiedział potem Mirek: jak człowiek w taką pogodę wyjdzie z domu, to ma większą satysfakcję.
No i pojechaliśmy:) i to jeszcze w górki.
Było naprawdę fajnie.
Pojechalismy do Dąbrówki Szczepanowskiej , wzdłuż Dunajca. Mirek pokazał mi drogę totalnie zniszczoną przez powódź, połamane słupy wysokiego napięcia, domy zniszczone przez osuwiska. Masakryczny widok naprawdę.
Dunajec znowu rozlanyyyyyy....
Woda leci z gór, mgła...
Wjechalismy od Janowic na Lubinkę.
Na Lubince ... krajobraz jak z horroru, wszystko zasnute mgłą...
Niestety przypłaciłam tę jazdę potęzną migreną, która złapała mnie tuż po jeździe..
1,5 h wyjęte z zyciorysu ( nic nie widziałam), a dzisiaj sie czuję jakby walec po mnie po mnie przejechał.
Teraz zastanawiam się..jak ja byłam w stanie przejechać maratony na których złapała mnie migrena ( Przemysl, Kraków i ostatnio Jasło).
Wczoraj nie widziałam prawie nic przez 1,5 h...
Ale byłam bardzo zdeterminowana na jazdę, cokolwiek by się nie działo. Mirek powiedział: jedziemy chyba ze bedzie jakis cyklon.
Ok 17 zaczeło nieźle padać. Napisałam do Mirka: co robimy?, odpisał: ja jadę, a TY?:)
I co miałam zrobić?:)
Twardym trzeba być. Ale szczerze powiedziawszy miałam ochotę na taką deszczową ekstremę, bo jak to powiedział potem Mirek: jak człowiek w taką pogodę wyjdzie z domu, to ma większą satysfakcję.
No i pojechaliśmy:) i to jeszcze w górki.
Było naprawdę fajnie.
Pojechalismy do Dąbrówki Szczepanowskiej , wzdłuż Dunajca. Mirek pokazał mi drogę totalnie zniszczoną przez powódź, połamane słupy wysokiego napięcia, domy zniszczone przez osuwiska. Masakryczny widok naprawdę.
Dunajec znowu rozlanyyyyyy....
Woda leci z gór, mgła...
Wjechalismy od Janowic na Lubinkę.
Na Lubince ... krajobraz jak z horroru, wszystko zasnute mgłą...
Niestety przypłaciłam tę jazdę potęzną migreną, która złapała mnie tuż po jeździe..
1,5 h wyjęte z zyciorysu ( nic nie widziałam), a dzisiaj sie czuję jakby walec po mnie po mnie przejechał.
Teraz zastanawiam się..jak ja byłam w stanie przejechać maratony na których złapała mnie migrena ( Przemysl, Kraków i ostatnio Jasło).
Wczoraj nie widziałam prawie nic przez 1,5 h...
- DST 40.00km
- Czas 01:39
- VAVG 24.24km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze