Poniedziałek, 21 listopada 2011
Aktywność niedzielna:)
Wciąż za mało sportowej aktywności, ale mam nadzieję, że to koniec tego lenistwa.
Przeziębienie zostało zduszone w zarodku ( trochę mi pokrzyżowało plany w ub tygodniu), więc teraz mozna przystąpić do działania:)
Wczoraj pogoda była ładna, więc był spacer 1, 5 godzinny po Marcince.
Jeszcze nigdy nie chodziłam po lesie na Marcince jesienią ( była tylko zima), no i rower ewentualnie w innych porach roku.
Fajna ta Marcinka ( mimo wszystko czyli mimo przekleństw, które miotam pod jej adresem , kiedy wjeżdżam na rowerze). Jak tak jednak idę sobie na piechotę brukiem, to myślę o tym jak ciezko się wyjeżdża.
jednak wchodzenie jest duzo, duzo łatwiejsze.
Tęsknię spoglądałam na łąkę, gdzie w zimie jest trasa biegowa:).... KIEDY TEN śNIEG SPADNIE???
Wieczorem był basen. Przepłynełam tradycjnie 40 basenów, ale trzeba będzie zwiększać to, bo 40 to jak dla mnie nie jest jakis wyczyn.
Pływało sie świetnie, razem z nami 4 osoby na całym basenie!
Komfort po prostu i dośc ciepła przyjemna woda.
dzisiaj ćwiczenia domowe, jutro basen.
W grudniu mam nadzieję na wizytę na ściance:))))
Przeziębienie zostało zduszone w zarodku ( trochę mi pokrzyżowało plany w ub tygodniu), więc teraz mozna przystąpić do działania:)
Wczoraj pogoda była ładna, więc był spacer 1, 5 godzinny po Marcince.
Jeszcze nigdy nie chodziłam po lesie na Marcince jesienią ( była tylko zima), no i rower ewentualnie w innych porach roku.
Fajna ta Marcinka ( mimo wszystko czyli mimo przekleństw, które miotam pod jej adresem , kiedy wjeżdżam na rowerze). Jak tak jednak idę sobie na piechotę brukiem, to myślę o tym jak ciezko się wyjeżdża.
jednak wchodzenie jest duzo, duzo łatwiejsze.
Tęsknię spoglądałam na łąkę, gdzie w zimie jest trasa biegowa:).... KIEDY TEN śNIEG SPADNIE???
Wieczorem był basen. Przepłynełam tradycjnie 40 basenów, ale trzeba będzie zwiększać to, bo 40 to jak dla mnie nie jest jakis wyczyn.
Pływało sie świetnie, razem z nami 4 osoby na całym basenie!
Komfort po prostu i dośc ciepła przyjemna woda.
dzisiaj ćwiczenia domowe, jutro basen.
W grudniu mam nadzieję na wizytę na ściance:))))
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 listopada 2011
Czwartek po prostu
Genialny tekst, genialne wykonanie Kaśki, genialna muzyka. Usłyszałam rano w Radiu Kraków i tak sobie chodziło za mną cały dzień.
Idzie sobota.. a ludzie w sobotę są dziwnie frywolni
Dzisiaj trochę ćwiczeń, jeszcze za wcześnie na basen, trochę jeszcze nie domagam, chociaż tragedii nie ma. Liczę na to, że w weekend uda się gdzieś po górkach powędrować albo popływać. Muszę.
Mam mocne postanowienie poprawy i na tyle na ile zdrowie pozwala, staram się to w tym tygodniu realizować.
No i zero słodyczy od poniedziałku.
Klosiu.. uwierz… ja też mogłabym być gruba:).Bardzo lubię słodycze. Gdybym pofolgowała swojemu łakomstwu i żadnego sportu nie uprawiała , byłoby strasznie.
Na szczęście sport lubię…
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 listopada 2011
W oczekiwaniu na śnieg...
W piątek oglądałam koncówkę filmu „Zakochany Anioł”. Film kończy się własnie tą piosenką.
Przypomniałam sobie, że mam płytę Doroty Miśkiewicz.
„Pod rzęsami”
To dobra, klimatyczna płyta.
Czekam na śnieg.
Czekam i czekam i doczekać się nie mogę. Ktoś widział śnieg???
Ja dzisiaj widziałam.. kilka nędznych płatków. W Tarnowie. Nędzne były, ale dają nadzieję.
Wczoraj musiałam zrezygnować z basenu… dopadła mnie jakaś infekcja gardła.
Dzisiaj było już lepiej, więc poćwiczyłam trochę znowu.
Ale.. patrzę tęsknię na rower.
Bardzo tęsknie…
Jak będę całkiem zdrowa , ubiorę się ciepło i pojadę. Chociaż na chwilę.
A tymczasem nadszedł czas herbatek... książek i długich wieczorów.
Wydawałoby się, ze będzie wiecej czasu, ale.. nie ma.
Czytam dalej "Siedlisko" i coraz bardziej marzę o chociażby najmniejszym domku.. gdzieś z widokiem na pagóry:)
O niedzielnym poranku na werandzie, filiżance kawy i .. widoku górek.
( a potem rzecz jasna wskoczymy na rowery na objazd okolicy:))
Takie marzenie mam.. na dzisiaj.
A potem... zamkniemy domek na czas jakiś.. i pojedziemy w Himalaje.
Kiedyś.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 listopada 2011
Ćwiczenia
Posezonowe lenistwo trwa już trochę za długo.
I nawet nie chodzi o przygotowania do sezonu, bo sezon planuję raczej bardzo luźny, na zasadzie- pojadę tam gdzie będzie mi sie chciało i będę mieć czas, a z tym moze być gorzej z racji planowanych dłuższych wakacji ( raczej żadnej generalki robić nie będę), chodzi o to, ze ja tak nie mogę długo bez sportu być.
A basen raz na tydzień to jednak za mało.
Tak więc dzisiaj trochę ćwiczeń.
45 minut.
Niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć.
takie tam.. brzuszki, hantle, pompki itp:)
I nawet nie chodzi o przygotowania do sezonu, bo sezon planuję raczej bardzo luźny, na zasadzie- pojadę tam gdzie będzie mi sie chciało i będę mieć czas, a z tym moze być gorzej z racji planowanych dłuższych wakacji ( raczej żadnej generalki robić nie będę), chodzi o to, ze ja tak nie mogę długo bez sportu być.
A basen raz na tydzień to jednak za mało.
Tak więc dzisiaj trochę ćwiczeń.
45 minut.
Niby niewiele, ale od czegoś trzeba zacząć.
takie tam.. brzuszki, hantle, pompki itp:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 listopada 2011
Beskid Sądecki - ciąg dalszy
Pamiątkowy film z Babiej Góry.
Bardzo dziękuję Siergiejowi za przesłanie mi linka. Będzie fajna pamiątka.
A teraz o niedzieli.
W niedzielę rano , kiedy spojrzałam przez okno.. zobaczyłam Tatry.
Czy może być piękniej?
Na dzień dobry zobaczyć Tatry przez okno?
I znowu słoneczny dzień, i znowu spokojna wędrówka 4 godzinna.
Potem jeszcze dwugodzinne zejście z Przehyby do Rytra. Już w ciemnościach, co też miało swój urok. Na szczęscie księżyc świecił tak jasno, że czołówki zostały w plecakach.
Cudowny weekend. Nawet bez roweru był cudowny.
A dzisiaj był basen.
Dobrze mi się pływało.

Gdzieś tam na szlaku... w słońcu© lemuriza1972

Góry jesienne© lemuriza1972

krótki odpoczynek© lemuriza1972

Może sie trochę poopalamy?:)© lemuriza1972

Schodzimy z Przehyby© lemuriza1972
- DST 25.00km
- Teren 23.00km
- Czas 05:58
- VAVG 4.19km/h
- HRmax 155 ( 82%)
- HRavg 107 ( 56%)
- Kalorie 1200kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 listopada 2011
Przehyba i Radziejowa
Nie bez powodu ta piosenka…
Chyba bardzo fajnie oddaje moje uczucia i emocje wobec gór i nie tylko wobec gór:)
Zawsze twierdziłam, że tam w górach jest zupełnie inny świat.
Dla mnie idealny.
Gdyby tak dało się zostać tam gdzieś na szczytach, w jakimś schronisku zycie sobie wieść…
Kiedy byłam małą dziewczynką, miasto było dla mnie wszystkim. Bo był basen, koleżanki, mecze piłki nożnej. Kiedy wyjeżdzałam na wakacje do babci do Rudnika n/Sanem , byłam nieszczęśliwa, że muszę to wszystko zostawiać.
Teraz dużo dałabym za takie wakacje u Babci.
Teraz duzo dałabym za takie życie jakie prowadzili Marianna i Krzysztof z serialu „Siedlisko”
Pamietacie?
Własnie wyszła książka. Czytam namiętnie, bo jest równie kojąca jak i serial.
Marianna i Krzysztof zostawili miasto, dla Mazur i zamieszkali w odziedziczonym domu.
Odkryli inny świat.
Ale do rzeczy – ten wyjazd w góry, był bardzo długo wyczekiwany. Bardzo.
Zaczęlismy od noclegu w Rytrze. Zajazd przyjemny, a Rytro.. Rytro ma dla mnie wartość sentymentalną.
Miałam 14 lat , kiedy przyjechałam do Nowego Sącza z siatkarską reprezentacją SP nr 7 z Mielca na mistrzostwa makroregionu. Byłam tylko rezerwową, bo grały starsze kolezanki, ale wygrałysmy wtedy:) i dostałam swój pierwszy złoty medal:)
Spałysmy w Rytrze, w Zajeździe Ryterskim.
Na I roku studiów byłam w Rytrze na obozie siatkarskim. Fajnie było, chociaż nie zapomnę swojego przerażenia, kiedy wysiadałam sama na stacji w Rytrze, było ciemno, a ja miałam znaleźć naszą kwaterę, bo reszta zespołu już tam była.
Potem byłam kilka razy w tych okolicach na rowerze. W początkach mojej mtbowskiej przygody.
Rano w sobotę wyruszylismy na Przehybę. Przyjemna trasa, chociaż niektóre podejścia z racji braku śniadania sprawily mi trochę trudności. Ja jednak muszę jeść. I to dużo. Nie wystarczą mi batoniki.
Na Przehybie byliśmy po ok. 2, 5 godzinie.
Tam rozpakowanie się i potem na Radziejową. Na Przehybie byłam już, na szczyt Radziejowej nie dotarłam wcześniej nigdy.
Na szlaku raczej pusto, więc bardzo przyjemnie. Cudowna pogoda, najlepsze towarzystwo, góry. Niczego więcej do szczęscia nie trzeba. No.. może momentami tęskniło mi się za rowerem.
To już jest jednak silna cykloza.
Po prostu …niby się cieszę, ze idę, ze mogę bardziej podziwiać widoki, a jednak.. tęskno za rowerem.
Kiedy wracalismy do schroniska, słońce już zachodziło.
Cudownie po prostu.
Tempo bardzo spacerowe, ale o to chodziło. O podziwianie gór, a nie wyścigi.
Posiłek w schronisku, grzane piwo, miły wieczór, a rano… rano kiedy się obudziłam…
Ale o tym już jutro:)

Krzysiek na szlaku:)© lemuriza1972

Ja na szlaku:)© lemuriza1972

Owieczki w porze lunchu:)© lemuriza1972

Widok z okna schroniska na Przehybie© lemuriza1972

Po prostu góry:)© lemuriza1972

Tatry w oddali© lemuriza1972

Zachód słońca w górach© lemuriza1972
- DST 25.00km
- Teren 23.00km
- Czas 06:35
- VAVG 3.80km/h
- HRmax 167 ( 88%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie 2401kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 listopada 2011
W mgle i zimnie...
Trochę mnie przeraża moje sportowe lenistwo ostatnimi czasy:) i rozmiary posiłków, które spozywam.
Dzisiaj zastanawiałam się nad basenem.. i rowerem.
W koncu wygrał rower, bo pomyślałam, ze nie mogę zmarnować takiej pieknej pogody.
No ale piękna pogoda była i owszem, ale nie o 17. 40.
Za lekko sie ubrałam i zaraz po wyjeździe z domu wiedziałam, że nie będzie ok.
Ruszyłam w stronę Wojnicza , dość fajnie się jechało, ale jak dojechałam do Dębiny Łętowskiej zaatakowała mnie taka mgła, ze natychmiast wróciłam.
Nie widziałam nic i zapewne nie byłam widoczna dla samochodów.
Do tego dodatkowo zaczęło być zimno.
Skierowałam się w stronę domu i.. spotkałam biegnącego Mirka.
Mirek zaproponował zebym mu potowarzyszyła, wiec on pobiegł a ja jechalam wolno.
I .. zmarzałam bardzo.
Cóż miałam letnie rękawiczki, niby z długimi palcami, ale letnie.
Dzisiaj dodatkowo trochę ćwiczeń rano.
Trzeba sie wziać za siebie bo inaczej ... z wagą będzie kiepsko i na wiosnę nigdzie nie podjadę:)
Dzisiaj zastanawiałam się nad basenem.. i rowerem.
W koncu wygrał rower, bo pomyślałam, ze nie mogę zmarnować takiej pieknej pogody.
No ale piękna pogoda była i owszem, ale nie o 17. 40.
Za lekko sie ubrałam i zaraz po wyjeździe z domu wiedziałam, że nie będzie ok.
Ruszyłam w stronę Wojnicza , dość fajnie się jechało, ale jak dojechałam do Dębiny Łętowskiej zaatakowała mnie taka mgła, ze natychmiast wróciłam.
Nie widziałam nic i zapewne nie byłam widoczna dla samochodów.
Do tego dodatkowo zaczęło być zimno.
Skierowałam się w stronę domu i.. spotkałam biegnącego Mirka.
Mirek zaproponował zebym mu potowarzyszyła, wiec on pobiegł a ja jechalam wolno.
I .. zmarzałam bardzo.
Cóż miałam letnie rękawiczki, niby z długimi palcami, ale letnie.
Dzisiaj dodatkowo trochę ćwiczeń rano.
Trzeba sie wziać za siebie bo inaczej ... z wagą będzie kiepsko i na wiosnę nigdzie nie podjadę:)
- DST 24.00km
- Czas 01:10
- VAVG 20.57km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 października 2011
Jesiennie
Lubię tę piosenkę ( Siergiej znowu powie, że mam dziwny gust muzyczny):)
Ale ona pasuje do tego co dzisiaj zobaczyłam.
Te kolory….
Nie da się tego opowiedzieć, ani żadne zdjęcia tego nie oddadzą… całej tej palety barw…
To takie szczególny dzień był..
Dawno nie byłam na rowerze, a już w górkach, to chyba z miesiąc. Pomimo tego, pojechałam, bo chciałam pokazać K. trochę moich ulubionych ścieżek.
No bo to była nasza wspólna, pierwsza jazda.
Pojechalismy najpierw niebieskim nad Dunajcem, potem szutrówką w górę na Lubinkę.
Nie ma co.. podjeżdża mi się cięzko, no ale nic dziwnego.. przeciez w ogóle ostatnio nie jeżdzę.
Za to na zjazdach, które co prawda zjeżdzałam wolno i ostrożnie , bez blokady.
Potem zjechalismy wąwozem z Lubinki i na Wał , długim asfaltowym podjazdem. No a potem czarnym rowerowym przez las. To jest fajny szlak, szkoda, że taki krótki.
W lesie po prostu bajka.. co chwilę to mi serce dosłownie się radowało jak patrzyłam na te kolory. Szkoda, że zdjęcią kompletnie tego nie oddają.
Potem pojechalismy do Siemiechowa na działkę Agnieszki, a tam niespodzianka : Andy z teściem.
Chwile pogadalismy i odwrót, z powrotem czarnym rowerowym i potem zjazd żółtym. Dużo liści więc naprawdę trzeba uważać.
Było fajnieeee…
Świetna pogoda, pewnie już takiej nie będzie w tym roku.
K. na moim Magnusie. Ładnie jeżdzi technicznie. Bardzo ładnie. Dobra kadencja. Podobało mi się.

Jesienne barwy w Siemiechowie© lemuriza1972

Gdzieś na czarnym szlaku rowerowym© lemuriza1972

wąwóz© lemuriza1972

Zaczyna się.. Lubinka:)© lemuriza1972
- DST 49.00km
- Teren 15.00km
- Czas 03:04
- VAVG 15.98km/h
- VMAX 50.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 października 2011
Zdjęcia z Babiej
Odpoczywam sobie dalej. Może od listopada zacznę coś barziej intensywnie robić.
Nie najgorzej mi z tym odpoczynkiem, chociaż czasem myślę sobie.. przydałoby się więcej sportu.
Ale nadrobimy to.
A tymczasem jeszcze kilka zdjęć z Babiej. Autorem jest Siergiej, którego pozdrawiam.
No i pojawiła się realna szansa spędzenia Andrzejek u stóp Babiej.



Nie najgorzej mi z tym odpoczynkiem, chociaż czasem myślę sobie.. przydałoby się więcej sportu.
Ale nadrobimy to.
A tymczasem jeszcze kilka zdjęć z Babiej. Autorem jest Siergiej, którego pozdrawiam.
No i pojawiła się realna szansa spędzenia Andrzejek u stóp Babiej.

Babia Góra© lemuriza1972

Na Babiej 1© lemuriza1972

Babia 2© lemuriza1972

Zdobyta© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 października 2011
Basen
Wczoraj było trochę ćwiczeń, dzisiaj basen.
35 min 42 długości.
Bardzo dobrze mi sie pływało.
35 min 42 długości.
Bardzo dobrze mi sie pływało.
- Aktywność Jazda na rowerze





