lemuriza1972statystyki rowerowe bikestats.pl
lemuriza1972
Tarnów

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37869.50 km
  • Km w terenie: 10093.00 km (26.65%)
  • Czas na rowerze: 89d 13h 22m
  • Prędkość średnia: 19.11 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team

Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







Moje rowery

Kellys Magnus 29684 km
KTM 19175 km

Szukaj

Znajomi

wszyscy znajomi(65)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lemuriza1972.bikestats.pl

Archiwum

  • 2017, Marzec(2, 2)
  • 2016, Grudzień(1, 0)
  • 2016, Październik(4, 3)
  • 2016, Wrzesień(13, 10)
  • 2016, Sierpień(13, 5)
  • 2016, Lipiec(11, 3)
  • 2016, Czerwiec(16, 5)
  • 2016, Maj(15, 12)
  • 2016, Kwiecień(13, 4)
  • 2016, Marzec(8, 4)
  • 2016, Luty(10, 11)
  • 2016, Styczeń(14, 7)
  • 2015, Grudzień(15, 7)
  • 2015, Listopad(8, 9)
  • 2015, Październik(9, 6)
  • 2015, Wrzesień(11, 6)
  • 2015, Sierpień(25, 7)
  • 2015, Lipiec(16, 8)
  • 2015, Czerwiec(20, 21)
  • 2015, Maj(22, 19)
  • 2015, Kwiecień(15, 9)
  • 2015, Marzec(14, 29)
  • 2015, Luty(9, 27)
  • 2015, Styczeń(8, 12)
  • 2014, Grudzień(13, 11)
  • 2014, Listopad(19, 54)
  • 2014, Październik(21, 97)
  • 2014, Wrzesień(14, 59)
  • 2014, Sierpień(18, 45)
  • 2014, Lipiec(21, 66)
  • 2014, Czerwiec(16, 54)
  • 2014, Maj(19, 83)
  • 2014, Kwiecień(16, 60)
  • 2014, Marzec(16, 27)
  • 2014, Luty(22, 89)
  • 2014, Styczeń(26, 93)
  • 2013, Grudzień(23, 64)
  • 2013, Listopad(16, 87)
  • 2013, Październik(15, 38)
  • 2013, Wrzesień(22, 129)
  • 2013, Sierpień(25, 53)
  • 2013, Lipiec(25, 94)
  • 2013, Czerwiec(19, 32)
  • 2013, Maj(21, 89)
  • 2013, Kwiecień(23, 60)
  • 2013, Marzec(15, 61)
  • 2013, Luty(10, 41)
  • 2013, Styczeń(10, 47)
  • 2012, Grudzień(10, 25)
  • 2012, Listopad(13, 79)
  • 2012, Październik(9, 83)
  • 2012, Wrzesień(22, 95)
  • 2012, Sierpień(17, 61)
  • 2012, Lipiec(12, 43)
  • 2012, Czerwiec(22, 66)
  • 2012, Maj(17, 35)
  • 2012, Kwiecień(15, 32)
  • 2012, Marzec(14, 68)
  • 2012, Luty(8, 38)
  • 2012, Styczeń(15, 44)
  • 2011, Grudzień(5, 27)
  • 2011, Listopad(11, 24)
  • 2011, Październik(12, 36)
  • 2011, Wrzesień(18, 71)
  • 2011, Sierpień(21, 67)
  • 2011, Lipiec(23, 79)
  • 2011, Czerwiec(20, 36)
  • 2011, Maj(17, 115)
  • 2011, Kwiecień(26, 116)
  • 2011, Marzec(23, 112)
  • 2011, Luty(17, 88)
  • 2011, Styczeń(26, 102)
  • 2010, Grudzień(22, 91)
  • 2010, Listopad(21, 71)
  • 2010, Październik(16, 52)
  • 2010, Wrzesień(23, 129)
  • 2010, Sierpień(28, 125)
  • 2010, Lipiec(26, 83)
  • 2010, Czerwiec(19, 55)
  • 2010, Maj(24, 74)
  • 2010, Kwiecień(16, 11)
  • 2010, Marzec(25, 18)
  • 2010, Luty(26, 33)
  • 2010, Styczeń(23, 7)
  • 2009, Grudzień(14, 12)
  • 2009, Listopad(17, 14)
  • 2009, Październik(11, 27)
  • 2009, Wrzesień(20, 13)
  • 2009, Sierpień(23, 20)
  • 2009, Lipiec(3, 1)
  • 2009, Czerwiec(1, 2)
  • 2009, Maj(2, 0)

Linki

  • Rowerowe blogi na bikestats.pl
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Poniedziałek:(

nie ma ochoty na jazdę, nie ma ochoty na maraton, na pracę ( ale pracować trzeba a dzisiaj ludzie jakby ... po prostu tłumami w urzędzie).
w czasie pracy spotkanie starosty z dyrektorami i kierownikami, starosta prawie płakał, a ci co byli członkami delegacji powiatu do Katynia, opowiadali o tym co widzieli na miejscu... płakalismy prawie wszyscy.
Stąd jak wróciłam do domu pomyslałam... nie jadę na żaden rower, nie mam ochoty, nie chce mi się... teraz to jakies takie mało ważne... w obliczu tego dramatu.
ale zadzwoniła Andżelika i powiedziała ze stoją juz gotowi w ubrankach rowerowych.
No to pojechałam...
Płasko po Lasach Radłowskim a myslami przy Lesie Katyńskim.
Taka sobie jazda.. na uspokojenie.
  • DST 45.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 22.13km/h
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Piątek, 9 kwietnia 2010

Płasko, w deszczu i powoli

hm.. cały dzien ładna pogoda a jak wskazówki zegara zblizały sie do 17 czyli godziny wyjazdu zaczeło padać.
ale wyjechalismy mimo wszystko.
Kiepsko było, powoli i bez chęci jazdy, nogi ciezkie po dwóch dniach górek, samopoczucie takie sobie, zmeczenie pracą.. jakieś zaczątki przeziebienia ( znowu!!!).Jestem juz taka zmeczona tymi lekarstwami. od 4 tygodni bez przerwy biore jakies lekarstwa!
I mozna byłoby napisać - bez historii ten wyjazd gdyby nie... ech...
Jeszcze wczoraj rozmawialismy z Tomkiem ze najbardziej spektakularne gleby i te najbardziej bolesne zalicza sie własciwie pod domem.
Tak zdarzyło mi sie w ub roku i tak zdarzyło sie.. dzisiaj.
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Wydzwoniłam na wychwalanych przeze mnie betonowych alejkach w parku w Moscicach.
Za duzo prędkość.. zapomniałam kompletnie ze jest mokro... zakręt , ostry i gleba, gleba, gleba bolesna...
kolano, łokieć, biodro... bolało!
na szczescie krótko.. bo byłam pewna ze ból to bedzie długotrwały a najgorzej bedzie jutro, ale chyba jest ok.
Jutro pierwszy maraton w Dolsku.
Nie bedzie mnie, ale za to za tydzien powinnam być w Murowanej Goslinie.
To bedzie pierwszy w życiu taki jakis płaski maraton.
Zobaczymy.
Trasa: Ostrów-Wierzchosławice-Las Radlowski-Wierzchosławice-Tarnów
  • DST 29.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 22.89km/h
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Czwartek, 8 kwietnia 2010

Wał

Dzisiaj w towarzystwie: Andżelika, Tomek i Łukasz vel Perfum.
Boli mnie kolano po wczorajszym blacie na Lubinkę. Nie byl to dobry pomysł.
Dzisiaj fajna, spokojna traska.
Koszyce, Zgłobice, Rzuchowa, Pleśna i do Rychwałdu na Wał , dlugim podjazdem ( tak ok 5 km chyba ma).
Nie bardzo nastromiony, dwa trudniejsze kawałki.
Nie jechalam specjalnie szybko:), ale równo i dzieki temu bez jakiegoś wielkiego zmęczenia.
Potem na Lubinkę i z Lubinki zjazdem w kierunku Dabrówki Szczepanowskiej.
Piękne widoki, piekna pogoda.
Jeden długi podjazd i kilka mniejszych.
Przyjemnie:)
ale martwi mnie to ze znowu zaczynam sie źle czuć, jakies bóle gardła itd., a przecież tak naprawde jeszcze sie dobrze nie wyleczyłam z poprzedniej choroby...
pewnie trzeba było iść do lekarza, wziąc jakiś antybiotyk...
Moze szybciej by przeszło...
  • DST 40.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Środa, 7 kwietnia 2010

Błotna masakra:)

5 dni przerwy w treningach. Masakra:)
No ale najpierw święta.. a w Mielcu rowerka ze sobą nie miałam, a wczoraj lało cały dzien i stwierdziłam ze wobec mojej nie do konca "przeminietej" choroby nie bede ryzykować.
a poza tym.. wczoraj był taki dzień.. trochę dla mnie przełomowy.
Były pewne problemy zdrowotne.. były obawy co bedzie i czy w ogóle jeszcze w najblizszym czasie bede jeździć na rowerze...
Strach.. duzy strach.
ale wczoraj była oczekiwana wizyta u lekarza i okazało się.. ze jestem zdrowa:), ze wszystko ok, ze nie bedzie żadnego leczenia, zadnej walki, mogę dalej zyć, cieszyć się...Ulga...
Tak mi sie cisneły na usta słowa piosenki Artura Rojka ( Cisza i wiatr):
Oddech weź
Już najgorsze jest za tobą
W końcu gdzieś
Będzie lepiej, daję słowo
Nie bój się
Uwierz w siebie
Masz już wszystko
Poczuj więc że przed tobą cała przyszłość
Przecież wiesz

Że cisza i wiatr, słońce i radość
Deszcz na twych skroniach
Cóż więcej mógłbyś chcieć
Gdy czas kończy się
Nic się nie stało x2
Kolejny idzie dzień



no to wzięłam oddech i pojechałam, pomimo niezbyt fajnej pogody:)
nie bylo chetnych.. wygląda na to ze w tym roku to czeka mnie dużo samotnych treningów, jakos nikomu sie nie chce jeździć w brzydką pogodę po górach.
Pierwszy plan byl taki: na Wał, tym dlugim 6 km podjazdem.
Potem jednak pomyslałam: nie mam oświetlenia w KTMie wiec moze mnie noc zastać.
Tak wiec plan został zweryfikowany: kilka mniejszych podjazdów i głowny Lubinka od Rzuchowej z blatu i z prędkością nie mniejszą niz 12 km/h.
Na jednym z mniejszych podjazdów spotkałam pana, ktory.. sikał...
widząc mnie już z daleka krzyczał : masz kondycję.. ( zapewne zeby ukryć swoje zmieszanie).
Byłoby zapewne wieksze gdyby odkrył ze jestem kobietą. Na jego szczęscie okulary, kask, kolarskie stroje skutecznie maskuja kobiecość.
No i udało sie wjechac na Lubinkę z blatu i z prędkością mniej wiecej 14 km/h ( nie zeszłam ponizej 12).
Potem cos mnie podkusiło i stwierdzilam : a co mi tam.. ubrudze rower i tyle, trzeba spróbowac jakiegos zjazdu po blocie.
I wjechałam w las na Lubince i pojechalam z gory na dół. ech.. ta przyjemność.. ta adrenalina...
Zjazd jest prosty, ale było mokro... i rozpedziłam sie do 43 km/h co dla mnie jak na terenowy zjazd i mokro jest prędkością bardzo przyzwoitą.
w Mościcach spotkałam Mirka, ktory wybiegał sie na bieganie wałem wzdłuż Dunajca.
no to pojechałam z nim.
Jeszcze chyba 12 km. jechałam powoli ( ale Mirek to ma kondycję tak sobie przebiegl te 12 km jakdyby nigdy nic z prędkością naprawdę b. dobrą). Moja jak na rower nie była zachwycająca, ale za to jazda wałem po tych wertepach.. niezły trening siłowy.
Rower zmasakrowany po lesnym zjeździe...:)
godzine go chyba myłam.
Ale ja lubię błoto:).
Taki mały odchył od normy.
chociaż znam wielu z podobnym odchyłem.
Jutro jadę na podjazd do Rychwałdu:)
  • DST 42.00km
  • Teren 15.00km
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 174 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 71%)
  • Kalorie 1010kcal
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)
Czwartek, 1 kwietnia 2010

Górki

Dzisiaj z Mirkiem.
Miałam takie mysli już żeby nie jechać ( mój diabeł antytreningowy).
ale dzien w pracy byl taki koszmarnie cięzki..
wszyscy biora urlopy, sprzatają, robią zakupy, no a u nas jak to u nas. Szans nie ma.
Przynajmniej ja nie mam. No ale nie ma co narzekać.
w kazdym bądź razie ledwie dowlokłam sie do domu.. taka byłam zmęczona,wiec trzeba było mocno sie mobilizowac zeby wyjechać na ten rowerek.
wiedziałam, ze jak już wyjadę, przejadę pierwsze km, bedzie ok.
Lekko sie dzisiaj nie jechało, zwłaszcza pod górę. Mordowałam się dość, ale trudno.. taki dzien. Nie zawsze bedzie super.
Pojechalismy niebieskim szlakiem wzdłuz Dunajca ( wał, Buczyna, potem dalej niebieskim aż do skrzyżowania w Janowicach i tam do góry, długim podjazdem ok, 6km.. ). Nie jest ciezki ten podjazd , tylko koncówka momentami dosyć stroma, ale jakos cieżko mi było.
No i z blatu jechałam.
Potem jeszcze do centrum Tarnowa i z powrotem.
Co tam górki:), jazda po mieście to jest dopiero hardcore. Dobrze, ze tak rzadko jeżdzę rowerem po mieście.
P.S dzisiaj przyszła do mnie do pracy zona jednego kolegi bikera. Ona widziała mnie raz w zyciu, w rowerowym ubranku i kasku.
Oczywiscie nie poznała mnie na korytarzu.
I mówi do mnie:
Iza , jak Ty sie zmieniłaś.. tzn jak cie widziałam to w tym kasku i w ogóle.. zupełnie inaczej wyglądasz.
Jeszcze jeden przykład na to ze ludzie, którzy znaja mnie " z roweru" nie poznają mnie w cywlinych ciuchach i na odwrót.
Kiedys jechałam na rowerze i machałam koleżance z pracy..
zero reakcji:)
  • DST 52.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 24.19km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 174 ( 92%)
  • HRavg 158 ( 84%)
  • Kalorie 1010kcal
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Wtorek, 30 marca 2010

Płasko i szybko

Było płasko i szybko.
w drodze powrotnej mocno pod wiatr, więc było cięzko.
Mościce- Lasy Radłowskie-Waryś- Lasy R. - Dwudniaki-Wierzchosławice- Łętowice.
Zaraz na początku treningu spotkałam grupę treningową "Buriana". Wielu ich nie było, na końcu peletonu jechał jak zwykle uśmiechnięty Marcin B.
Nie podpięłam się haha:) i pojechałam swoją drogą.
  • DST 44.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 171 ( 90%)
  • HRavg 156 ( 82%)
  • Kalorie 930kcal
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Poniedziałek, 29 marca 2010

Trening ( samotny)

To był ciezki dzień w pracy. Zresztą zapowiadają się bardzo ciezkie dwa tygodnie. Niedość , że akurat spiętrzyło się duzo waznych rzeczy do zrobienia, to wiadomo święta i po świetach to dla nas najgoretszy okres. Ludzie przyjeżdżają z zagranicy i chcą załatwić wiele spraw. Więc jest wyjątkowy ruch.
No... to żeby odreagować pomyslałam sobie ze czas na jakis trening po górkach. Dość tego rozpoznawania pozimowego.
Plan był taki żeby wjechać na Lubinkę od strony serpentyn, zjechać do Janowic i podjechać jeszcze raz od Janowic.
Pierwsza góreczka pod Z. Górą na rozgrzewkę. Potem ze dwa albo trzy podjazdy w okolicach Zgłobic. Trochę sie pogubiłam po drodze, gdzieś źle skręciłam, no i zaliczyłam wiecej podjazdów niż miałam w planie.
W trakcie podjazdu na Lubinkę pomyslałam sobie: no nie.. kobieto.. co Ty, chcesz zjechać do Janowic i znowu wjeżdzac... nie, moze nie dzisiaj?
( diabeł:).. a z diabłem antytreningowym trzeba walczyć). No więc zawalczyłam i pomyślałam: był taki a nie inny plan, więc trzeba wykonać.
I się zrobiło:).
No i nawet podjechałam na Lubinkę od Janowic na blacie. Co prawda to nie jest jeszcze żaden wyczyn, bo to nie jest stromy podjazd, ale...nie myslałam ze za pierwszym razem w tym roku dam radę.
Na wyciągu na Lubince lezy snieg jeszcze:).
No a potem nagroda.. zjazd z Lubinki...
Hm.. moze jak głupia jestem, moze zbyt sentymentalna, ale jak zjeżdzałam z Lubinki i po lewej ujrzałam Tarnów w dole, potem pięknie oświetloną słoncem Marcinkę, potem po prawej wzgórza z okolic Plesnej, wszystko w słoncu... to łezka mi sie w oku zakręcila.
Pomyślam: mineła zima.. znowu tu jestem!!!! znowu widze te cuda!!!
No i ten zjazd z Lubinki serpentynami , na liczniku 55 km/h...
Dawniej hamowałam przed każdym zakrętem, teraz prawie nie dotykam hamulców.
Ale ostrzegam.. przed ostatnim wirazem, zwłaszcza szosowców. Po prawej straszne dziury.. koszmar... Mozna nieźle wydzwonić.
Było fajnie, chociaż jeszcze nie czuję mocy.
Na ostatnim podjeździe nogi były juz zmęczone.
ale w sumie zrobiłam pewnie tak z 10 km podjazdów. Co najmniej:)
  • DST 44.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 23.36km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 165 ( 87%)
  • HRavg 132 ( 70%)
  • Kalorie 953kcal
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Niedziela, 28 marca 2010

Niedzielna wycieczka

Obudziłam się rano w nastroju nie najlepszym ( niestety moje uszy dalej nie najlepiej)…i zastanawiałam się co robić.
Za oknem piękne słonce…
Pomyslałam: nie chce mi się znowu jechać po płaskim, zaryzykuje jakies górki.. pojadę sobie spokojnie.
I umówiłam się z Andżelika i Tomkiem oraz Alkiem.
Andżelika na nowej karbonowej maszynie, Tomek na mocno zmodyfikowanej Sancie, Alek z nowymi kółkami , tarczami itd., ja na całkiem nie starym Kateemku. Było wiec co próbować.
Zaczelismy niebieskim wałem nad Dunajcem, potem przez Buczynę, jak zwykle błotną, no i niebieskim do Dąbrówki Szczepanowskiej aż do mojego ulubionego podjazdu, pokazanego mi kiedyś przez Krysię.
Przyznam.. miałam spore obawy.. moja moc i ta choroba, te tony tabletek, bałam się ze będzie mnie to kosztowało sporo sił.
Jechałam sobie spokojnym tempem i naprawdę było nieźle ku mojemu zdziwieniu.
Owszem zmeczylam się, ale nie jakoś tak strasznie. Uwielbiam ten podjazd za nastromienie i terenowy, górski charakter. Czuję się na nim jak w Beskidze Sądeckim:). Mam tylko nadzieję, ze nikomu nie przyjdzie do głowy go wyasfaltować chociaż.. jest tam trochę domów..więc kto wie.
Potem na Lubinke już asfaltem.. na poczatku kawałek bardzo stromy ( na młynku), potem już łagodnie, można było na średniej.
Niestety zaszło słonce i zrobiło się zimno trochę…
Nie było tez dzisiaj widać Tatr, ale ten Dunajec w dole i górki i tak piękne.
Potem zjechalismy do Doliny Izy ( taką nazwę kiedys nadał jej Alek, bo ja ją odkryłam) cudna rzeczywiście taka "sudecka"… 3 km zjazdu w lesie, potem z powrotem 3 km pod górę.
I też jechało mi się dobrze. Jechałam naprawdę bardzo spokojnie, równo, bez pospiechu.
Potem zjechalismy zjazdem co kiedys był moim ulubionym ( był bo już jest jednym wielkim pasmem asfaltu).
Na zjazdach koszmarnie zimno, koszmarnie…. A ja za lekko ubrana byłam… krótkie spodnie , cienka bluza… no cóż… kto mógl wiedziec ze słonce zajdzie.
Zjazd na niebieski nad Dunajcem i potem przez Błonie do Tarnowa.
Miła wycieczka:), górki to górki... zupełnie inna jazda niż po tych płaskich asfaltach.
Dziewczyny i ich maszyny © lemuriza1972

Choroba - kontynuuacja:) © lemuriza1972

Brudaska na kawie powycieczkowej:) © lemuriza1972
  • DST 51.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 18.21km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 174 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 74%)
  • Kalorie 1520kcal
  • Sprzęt KTM
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(1)
Niedziela, 28 marca 2010

wymęczone

Zdaje sie ze początek sezonu będzie dla mnie cięzki, bo to już drugi tydzien kiedy moje przygotowania przez chorobę po prostu sprowadzają sie do lajtowych przejażdzek nic wspolnego nie mających z treningami.
niestety skutki przeziebienia odczuwam wciąż, a teraz doszły problemy z uszami. Czego po prostu nienawidzę! I bardzo źle znoszę.
Wczoraj cały dzien od rana przedświąteczne porządki i dopiero o 16.00 znalazłam czas zeby wyjechać.
Na siłę trochę, bo ani nastroju ani ochoty...
Totlany lajt.. spokojnie a i tak odebrał mój organizm to jako wielką męczarnię..
Traska fajna jak na lajt Lasy radłowskie potem Waryś i z powrotem Lasy.
W Lasach już sucho można jeździć szybko. No ale to nie tym razem.
Będzie lepiej, musi być!
  • DST 44.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 154 ( 81%)
  • Kalorie 650kcal
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Czwartek, 25 marca 2010

Płasko

Dość spokojnie, no ale część trasy ścieżkami rowerowymi, drogami z dziurami wiec nie dało sie mocniej raczej.
Poza tym dość intensywny dzien - praca, dentysta, LIDL, Hodowlana - zakupy, szybkie przebranie w ciuchy rowerowe i trasa: znowu LIDL , potem MPEC, Brukbet, Klikowa, Biała, Bobrowniki i z powrotem.
Taki szybki trening bez historii.
Czekam na górki znowu.. moze w sobote ( mam nadzieję ze zapowiadany na weekend deszcz nie bedzie padał ciągle), jutro wyjazd do Krakowa na szkolenie, wiec wrócę pewnie późno, także treningu nie będzie:(
  • DST 30.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 23.68km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 165 ( 87%)
  • HRavg 120 ( 63%)
  • Kalorie 553kcal
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl