lemuriza1972statystyki rowerowe bikestats.pl
lemuriza1972
Tarnów

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37869.50 km
  • Km w terenie: 10093.00 km (26.65%)
  • Czas na rowerze: 89d 13h 22m
  • Prędkość średnia: 19.11 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl



Reprezentuję

Gomola Trans Airco Team

Całkiem niezła panorama, kliknij aby zobaczyć



Portal z dużą dawką emocji

LoveBikes.pl - portal z dużą dawką emocji







Moje rowery

Kellys Magnus 29684 km
KTM 19175 km

Szukaj

Znajomi

wszyscy znajomi(65)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lemuriza1972.bikestats.pl

Archiwum

  • 2017, Marzec(2, 2)
  • 2016, Grudzień(1, 0)
  • 2016, Październik(4, 3)
  • 2016, Wrzesień(13, 10)
  • 2016, Sierpień(13, 5)
  • 2016, Lipiec(11, 3)
  • 2016, Czerwiec(16, 5)
  • 2016, Maj(15, 12)
  • 2016, Kwiecień(13, 4)
  • 2016, Marzec(8, 4)
  • 2016, Luty(10, 11)
  • 2016, Styczeń(14, 7)
  • 2015, Grudzień(15, 7)
  • 2015, Listopad(8, 9)
  • 2015, Październik(9, 6)
  • 2015, Wrzesień(11, 6)
  • 2015, Sierpień(25, 7)
  • 2015, Lipiec(16, 8)
  • 2015, Czerwiec(20, 21)
  • 2015, Maj(22, 19)
  • 2015, Kwiecień(15, 9)
  • 2015, Marzec(14, 29)
  • 2015, Luty(9, 27)
  • 2015, Styczeń(8, 12)
  • 2014, Grudzień(13, 11)
  • 2014, Listopad(19, 54)
  • 2014, Październik(21, 97)
  • 2014, Wrzesień(14, 59)
  • 2014, Sierpień(18, 45)
  • 2014, Lipiec(21, 66)
  • 2014, Czerwiec(16, 54)
  • 2014, Maj(19, 83)
  • 2014, Kwiecień(16, 60)
  • 2014, Marzec(16, 27)
  • 2014, Luty(22, 89)
  • 2014, Styczeń(26, 93)
  • 2013, Grudzień(23, 64)
  • 2013, Listopad(16, 87)
  • 2013, Październik(15, 38)
  • 2013, Wrzesień(22, 129)
  • 2013, Sierpień(25, 53)
  • 2013, Lipiec(25, 94)
  • 2013, Czerwiec(19, 32)
  • 2013, Maj(21, 89)
  • 2013, Kwiecień(23, 60)
  • 2013, Marzec(15, 61)
  • 2013, Luty(10, 41)
  • 2013, Styczeń(10, 47)
  • 2012, Grudzień(10, 25)
  • 2012, Listopad(13, 79)
  • 2012, Październik(9, 83)
  • 2012, Wrzesień(22, 95)
  • 2012, Sierpień(17, 61)
  • 2012, Lipiec(12, 43)
  • 2012, Czerwiec(22, 66)
  • 2012, Maj(17, 35)
  • 2012, Kwiecień(15, 32)
  • 2012, Marzec(14, 68)
  • 2012, Luty(8, 38)
  • 2012, Styczeń(15, 44)
  • 2011, Grudzień(5, 27)
  • 2011, Listopad(11, 24)
  • 2011, Październik(12, 36)
  • 2011, Wrzesień(18, 71)
  • 2011, Sierpień(21, 67)
  • 2011, Lipiec(23, 79)
  • 2011, Czerwiec(20, 36)
  • 2011, Maj(17, 115)
  • 2011, Kwiecień(26, 116)
  • 2011, Marzec(23, 112)
  • 2011, Luty(17, 88)
  • 2011, Styczeń(26, 102)
  • 2010, Grudzień(22, 91)
  • 2010, Listopad(21, 71)
  • 2010, Październik(16, 52)
  • 2010, Wrzesień(23, 129)
  • 2010, Sierpień(28, 125)
  • 2010, Lipiec(26, 83)
  • 2010, Czerwiec(19, 55)
  • 2010, Maj(24, 74)
  • 2010, Kwiecień(16, 11)
  • 2010, Marzec(25, 18)
  • 2010, Luty(26, 33)
  • 2010, Styczeń(23, 7)
  • 2009, Grudzień(14, 12)
  • 2009, Listopad(17, 14)
  • 2009, Październik(11, 27)
  • 2009, Wrzesień(20, 13)
  • 2009, Sierpień(23, 20)
  • 2009, Lipiec(3, 1)
  • 2009, Czerwiec(1, 2)
  • 2009, Maj(2, 0)

Linki

  • Rowerowe blogi na bikestats.pl
Wtorek, 17 stycznia 2012

Basen

Basen dzisiaj.
46 x 25 m.
Bez historii. Po prostu pływanie.
Lubię, ale wolę rower, narty, chodzenie po górach.
Jutro może będą nartki.
oby coś z tego wyszło.
Bardzo chciałabym znowu spróbować. Chce zobaczyć czy nie zapomniałam tego czego nauczyłam się w ub roku.
Miałam iść jeszcze na spacer, tak przed snem, zeby sie dobrze zasypiało, ale w sumie... spać mi sie chce już, wiec nie pojdę:)
fajnie ze jest taki lekki mróz i śnieg, przyjemnie sie chodzi.
Tak sobie pomyślalam jak szłam na basen.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)
Poniedziałek, 16 stycznia 2012

Poniedziałek ( zimowy)




Piosenka po rozwagę. Dla mnie, dla Wszystkich:)
W Tatrach lawinowa czwórka . Nawet do 5 stawów podobno strach iść.
No to trzeba będzie tymczasem pomyśleć o jakichs innych mniejszych górach i pagórach.
A dzisiaj spokojnie.
Trochę ćwiczeń i zimowy ponad godzinny spacer z Agnieszką, Andym i psem.
Tak żeby się dotlenić przed spaniem, żeby zasnąć łatwiej było:)
śnieg dalej pada, jak tak dalej pójdzie moze wkrótce będzie szansa na trasę biegową na Marcince i nie trzeba będzie jechać na Słotwiny.
Tak bym wolała, bo można jechać po południu, a poza tym ja wciąż się uczę, wiec potrzebna mi łatwiejsza trasa.
P.S no i dzisiaj ugotowałam zupę ogórkową.
Wyszła mi pyszna, dawno mi nie wyszła taka dobra ogórkowa.
Ale i tak najlepszą pod słoncem zupę ogórkową, a jeszcze lepszą jarzynową, robiła moja Babcia. Babcia miała na imię Helena.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)
Niedziela, 15 stycznia 2012

Liwocz

Byłam na Liwoczu dwa razy w życiu.
Raz na rowerze ( to było 6 lat temu i to była moja pierwsza, dłuższa wyprawa na moim pierwszym górskim rowerze, byłam wtedy bardzo początkująca ale bardzo, bardzo ambitną bikerką):)), drugi raz podczas maratonu w Jaśle, rzecz jasna też na rowerze.
Niby wtedy wygrałam w swojej kategorii, ale złapała mnie podczas jazdy migrena i to był koszmar… nie wiem jak dojechałam do mety, a na mecie padłam na trawę jak nieżywa , a potem poszłam do karetki po ketonal ( w open byłam 3, na I miejscu Magda Balana).
Miały był dzisiaj Tatry, ale pogoda pokrzyżowała nam plany.
Krysia zaproponowała więc nasze swojskie pagórki czyli pasmo Brzanki z Liwoczem jako punktem kulminacyjnym.
Pomyslałam: ok…. pewnie jakieś 4 godzinki chodzenia, wzięłam mało jedzenia… i mały plecak.
Adam zapytał : gdzie masz plecak?
Ja: mini- wyprawa to mini – plecak.
Adam… czy ja wiem czy taka mini????
OOOOO… pomyslałam, Adam coś wymyślił.
No i okazało się, że i owszem pojdziemy na Liwocz, ale od strony Ryglic i to będzie jakieś… 8 godzin.
Powiedziałam: ok… tylko, że jedzeniowo nie jestem przygotowana.
Krysia powiedziała: Mam szarlotkę.
Wysiadamy z auta w Swoszowej. Zimnooooooo……… Wreszcie pełno śniegu.. cudnie biało…
Tuz po 8 wyruszamy na żółty szlak.
Na szlaku poza nami rzecz jasna nikogo… wiec trzeba trochę się przedzierać, ale nie ma jakichś specjalnych zasp, więc idzie się w miarę dobrze.
W lesie cudownie… drzewa obsypane białym puchem. Nie do wiary , że jeszcze w czwartek było buro i brzydko.
Mocno interwałowo.
Idziemy cały czas właściwie bez przystanków.
W miejscowości o nazwie Wisowa ( sądząc po rejestracjach to powiat dębicki, tak więc dzisiaj byliśmy aż w trzech powiatach), idący z kościoła ludzie rzucają komentarze
( idziemy z kijkami).
„ Ni, ni mają nart…”
„ a gdzie zgubiliście narty?”
Liwocz to niewielka górka ( niewiele ponad 500 m npm) , ale trasa mocno interwałowa.
Nie ma wielu stromych podejść, ale pomimo tego każde z nas zalicza glebę ( najbardziej malowniczą zdecydowanie Krysia). Gleby nie są jednak wynikiem technicznych trudności na szlaku, a chyba raczej wynikiem naszej dekoncentracji.
Na Liwocz docieramy równo o 12.
Tam 20 min postój ( nic nie smakuje tak dobrze podczas zimowej wędrówki jak herbatka z miodem i cytryną, a do tego jeszcze szarlotka Krysi). Idziemy z Krysią jeszcze na wieżę widokową ( ładne widoki na Pogórze) i ruszamy w droge powrotną.
Przed nami jeszcze jakieś 4 godziny.
Zaczynają boleć kolana ( mnie i Krysię), Adama biodro. Zaczynam się śmiać…
Krysia mówi: no tak Liwocz Geriatycy Team..
Ja mówię, że za parę miesięcy będę tworzyć z Adamem i Mirkiem elitarny klub tych po czterdziesce, a ona musi jeszcze poczekac i zasłużyc.
Krysia mówi: no chyba musi mi się cos jeszcze zuużyć…
No tak
Góry to nie były, ale te nasze pogórzańskie okolice też są ładne.
Bardzo aktywnie spędzona niedziela. W drodze prawie 8 godzin.
Nie powiem.. zmęczyłam się:)
Pogoda... jak w Tatrach.. od śnieżnych zamieci do słońca nieśmiało przebijającego przez drzewa podczas "wspinaczki" na Liwocz

Swoszowa i znak od Boga?:) © lemuriza1972


"Pan" Adam na szlaku:) © lemuriza1972



Słoneczniki... zimowe © lemuriza1972



Krysia i Adam © lemuriza1972



Szopka na Liwoczu © lemuriza1972



Widok z Liwocza © lemuriza1972
  • Czas 07:30
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)
Sobota, 14 stycznia 2012

Śnieg w Tarnowie:)))

Pojawił się niespodziewanie. W piątek.
Nagle zrobiło się ciemno, a potem sypneło... w przeciagu kilku minut zrobiło sie białoooooo...
A ja stałam w oknie w pracy i z radości krzyczałam jak małe dziecko:)
Oby sie trochę utrzymał, oby napadało, wtedy jest szansa na biegową pętlę na Marcince.
Dzisiaj trochę ćwiczeń.
Jutro miały być Tatry, ale jest lawinowa "trójka"
wiec będzie "tylko" Liwocz.
Zawsze to coś, ale najchętniej tobym pobiegała na nartach.
Mam nadzieję, ze się uda w przyszłym tygodniu.
Taki jest nieśmiały, wstepny plan.
a jak spadł śnieg, to od razu zrobiłam zdjecie. Widok z mojego okna w pracy


Śnieg w Tarnowie © lemuriza1972
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Czwartek, 12 stycznia 2012

Rower - samotnie

Temperatura dalej sprzyja:)
Jakieś 4, 5 stopni dzisiaj.
Przyszłam do domu , zjadłam mało udany barszcz ukraiński:), zmieniłam baterię w lampce i czołówce ( ale jasno sie zrobiło:)) i wyruszyłam.
dzisiaj sama, więc w las bynajmniej nie wjeżdzałam.
Standardowa o tej porze roku pętelka do Wojnicza, bocznymi drogami czyli przez Bogumiłowice, Isep i takie tam:).
Tym razem dzieki "nowemu" oświetleniu dużo przyjemniej.
Jakieś 3 km przed domem spotkałam Mirka, który biegł , wiec mu potowarzyszyłam.
Ja jechałam wolno, a Mirek biegł, ale biegł naprawdę szybko i jeszcze cały czas gadał. Jak on to robi? Ja nie wiem.
Zazdroszczę mu tego biegania. Chetnie bym pobiegała, gdyby nie to moje kolano.
Mirek mówił, ze dzisiaj jego zona była w galerii gemini i widziała coś niesamowitego. Piekny zachód słonca i białe Tatry.
tak , tak w okolicach Gemini, przy dobrej pogodzie widać Tatry jak na dłoni. Sama kiedyś widziałam.
No jak widać są jakieś korzyści z jazdy do galerii:)
W niedzielę miały być Tatry, ale pogoda dobra będzie dopiero w poniedziałek.
Więc nie wiem co wyjdzie z tych Tatr.
Jest jeszcze opcja innych gór, albo ewentualnie biegówki na Słotwinach albo Magurze.
No zobaczymy.
Cóz.. powiem tak.. jak usłyszałam o tych trasach na Magurze i Słotwinach,to sie strasznie napaliłam.
Bardzo, bardzo chciałabym założyć nartki:)
  • DST 30.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.45km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(0)
Środa, 11 stycznia 2012

O rowerze, ustawie o kierujących, maratonach i biegówkach




Piosenka taka, bo usłyszałam dzisiaj w radiu i pomyślałam: fajna…
Hm.. Ktoś jednak chyba czuwa nade mną.
Wszystko wskazuje na to, że ustawa o kierujących, która w częsci miała wejść w zycie 11 lutego 2012r. ( taka magiczna data , która wryła mi się do głowy), jednak nie wejdzie.
Dla niezorientowanych… pisano ją od 2002r.:)
No ale dobrze. Co to oznacza dla mnie? Mniej wiecej to , że nie ma ryzyka godzin nadliczbowych i w związku z tym będzie czas na rower.
Cieszę się.
Co prawda dalej konsekwentnie trzymam się decyzji nierobienia generalki, tym bardziej, że przejrzałam sobie edycje u GG i… no nie do konca mi się to podoba.
Murowana Goslina.. wiadomo co myślę…zdecydowanie mówię : NIE
Złoty Stok… jechałam 3 razy.. chyba wystarczy ( daleko poza tym)
Wałbrzych ( nowa miejscówka), ale czy ja wiem???? I znowu tak daleko.
Ustroń , taka sobie trasa.. jak na GG nie taka wymagająca.. ( chociaż ja jechałam długoooo), nie taka ciekawa, ale stosunkowo blisko.. może pojadę.
Zawoja ( nowa miejscówka), tu myślę, że pojadę z ciekawości.
Piwniczna, to obowiązkowo bo prawie w domu i nowa trasa.
Karpacz , z nim mam porachunki, trasa świetna, kto wie, może się skuszę, tylko znowu tak daleko…
Jest jeszcze jakis termin – niespodzianka
Istebna – mam w kolekcji .. raczej już nie.
O czymś zapomniałam? Chyba tak…a Głuszyca? Jest Głuszyca?
No zobaczymy… nie będę planować ( oprócz Piwnicznej, tam na pewno pojadę o ile czas i zdrowie pozwolą), reszta z tego co chciałabym pojechać wedle mozliwości i chęci.
Zobaczymy.
A dzisiaj był znowu rower i znowu z Mirkiem, no bo z kim w taką pogodę i w takim błocie?
Bo błota dzisiaj było sporo. Aż mi żal patrzeć na Magnusa. Muszę w weekend chociaż napęd umyć bo masakra.
Byliśmy znowu w Lesie Radłowskim.
Dzisiaj było dośc ciepło, jakieś 4 stopnie.
Mirek mówił, że podobno na Słotwinach, w Krynicy jest jakaś pętla do biegania na nartach zrobiona.
Dzisiaj Pan Bogdan Banaś, organizator wszelkich imprez sportowych tarnowskich i propagator biegania na nartach, miał jechac obejrzeć.
Podobno chłopaki z Sokoła jeżdzą gdzies na Magurę biegać.
Chciałabym bardzo pojechać albo na Słotwiny albo na tę Magurę, ale jak się nie ma auta , to się sprawa komplikuje nieco. No , ale może jakos się uda:)
Boję się, ze na Marcince, w tym roku trasy się nie doczekam.
Wczoraj popadał śnieg, ale przy tej plusowej temperaturze natychmiast stopniał.
Powiedziałam dzisiaj do Mirka: co to ma być? Niech się skonczy ta ch…… bo ani zimy ani wiosny…
Jak już nie ma sniegu, to niech się zrobi cieplej , jaśniej, żeby można było na rowerze więcej jeździć.
A dzisiaj padła mi czołówka i łatwo nie było zwłaszcza w lesie,dlatego tempo bardzo kiepskie, po prostu nie widząc gdzie jadę, cięzko było jechać szybko.
W pewnej chwile drogę przebiegło nam cos dużego, rogatego.
A jeśli chodzi o gotowanie dzisiaj był barszcz ukraiński, ale kompletnie mi nie wyszedł. Niestety.
I tak bywa.
  • DST 28.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 19.31km/h
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(7)
Wtorek, 10 stycznia 2012

Basen i o gotowaniu:)



Piosenka taka…Nie wiem , czy była już tutaj czy nie
Dlaczego taka?
Bo odkryłam w sobie nową pasję ( no może pasja to za duże słowo), ale odkryłam coś co sprawia mi przyjemność.
Sprawiało wczesniej, czasami.
Bo żeby to lubić.. to muszę mieć czas i ochotę na robienie właśnie tego.
O gotowaniu mowa będzie.
Lubiłam od czasu do czasu sobie coś tam fajnego ugotować, ale tylko wtedy kiedy miałam czas.. dużo czasu. Zwykle w weekendy i w zimie, bo wiosną , latem , to czasu mi trochę szkoda było. Nie lubiłam gotować szybko po pracy, w pospiechu.
Teraz.. dzięki bliskiej memu sercu osobie, przypomniałam sobie, że kiedyś to lubiłam.
Wspólne gotowanie ma w sobie naprawdę wiele magii.
Lubię to.
Będzie wiec przepis na koniec. Nie, nie nie na zupę z brokułów, ale na moją popisową zupę porową. Już wszystkie moje dziewczyny w pracy ją gotują. Tak polubiły jak im kiedyś przyniosłam na spróbowanie.


A dzisiaj był basen.
Na początku dość ciężko, bo dawno nie byłam.
Potem się rozkręciłam.
No i poszło nawet nieźle, 46 dlugości przez 40 min, to nieźle. Rekord to mój nie jest, ale progres jest.
Jutro mam nadzieję na rower i pojutrze też. Temperatura sprzyja dalej.
Po basenie Renatka przyniosła pączki z auta i że tak powiem szlag trafił.. zgubione kalorie ( Renatka miała urodziny).
Dobrze, że nie dla spalenia kalorii chodzę na basen, a dla przyjemności i rozruszania mięśni, bo inaczej miałabym ogromne wyrzuty sumienia:)
Dzisiaj to w ogóle pofologowałam sobie jeśli chodzi o jedzenie:).
No ale to po raz pierwszy od chyba 3 czy 4 tygodni, wiec nic się nie stało.

A teraz przepis:

4 pory ( białe części)
kilka ziemniaków
warzywa na wywar
masło
zioła świeże albo suszone

ziemniaki obrane i pokrojone, pory pokrojone dusimy na maśle.. jakieś 15 min.
W międzyczasie przygotowujemy wywar ( warzywa, kostka rosołowa)
Dodajemy ziemniaki i pora, gotujemy ok. godziny.
Dodajemy zioła ( ja jak mam dodaje świeże, jak nie to suszone pietruszka, tymianek, estragon)
Można dodać odrobine śmietany.
Ja zmodyfikowałam zupę jeszcze o groszek ptysiowy i żółty starty ser.
Pycha.
Chyba sobie jutro ugotuję:)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(3)
Poniedziałek, 9 stycznia 2012

Pierwsze kilometry w terenie i zdjęcia z Tatr:)




Na początek KSU raz jeszcze, bo warto.
Uwielbiam tę piosenkę.
Sobotnia „wizyta” na Wierchomli wzbudziła mój apetyt na góry.
I być może, że apetyt już w weekend zostanie zaspokojony.

A dzisiaj dalsza realizacja planu ( bo pewien plan jest, obok tego nie do końca sportowego, pojawił się wczoraj w mojej głowie drugi bardzo sportowy).
Nie będzie generalki, ale będą dwie imprezy docelowe, albo może nawet trzy.
Na razie nie zdradzam jakie, kolegom niektórym jednak mówię od razu: nie, nie Trophy chlopaki i nie namawiajcie mnie. Nie w tym roku.
Postanowiłam więc sobie solidnie pojeździć wiosną, dużo.. długo i pod górę:).
Na tyle, na ile oczywiście czas mi pozwoli. Ale generalnie w weekendy.
A dzisiaj dośc mokro i nawet śnieg z deszczem padał.
Kto z moich tarnowskich znajomych „bikerowych” był w stanie wyruszyć ze mną w taką pogodę? Oczywiście mistrz rajdów ekstremalnych, nieustraszony samotny zdobywca Rysów zimą, rekordzista z Orlej Perci czyli Mirek.
To były moje pierwsze kilometry w terenie w tym roku.
Jak wychodziłam z rowerem z domu, sąsiadka popatrzyła na mnie dziwnie.
Jestem przyzwyczajona i z pewnym nawet rozbawieniem odpowiadam na pytania, które się pojawiają.
- Jedzie Pani na rower? W takie zimno?
- Zimno? Wcale nie jest zimno ( było jakieś 3 stopnie)
Jak to potem opowiadałam Mirkowi, powiedział:
- phi , jakie zimno… dzisiaj jest ciepło.
Uśmiechnełam się. No jasne. Bywało , ze jeździlismy po sniegu , przy minusowych temperaturach.
Dawno nie byłam w Lesie Radłowskim.
Ciemno bardzo, ale jakos dalismy radę bo mielismy dodatkowo czołówki.
Tempo jednak było niewielkie, bo trochę rozmawialismy o Tour de Ski, fenomenie Kowalczyk ( Mirek jest jej wielkim fanem)… i Marit Bjoergen.
Dawno się tak nie ubłociłam. Wszystko od razu wylądowało w pralce.. razem z licznikiem niestety, który miałam w kieszeni kurtki.
Przezył niby, ale jak bardzo skróciłam mu zycie? To się okaże.
Powiedziałam w pewnym momencie:
-a wiesz Mirek, ja myslałam, ze błoto już mi się znudziło, a jednak chyba nie…
Mirek: to się jednak nie postarzałaś…
Ja: no… w tym roku skonczę 40 lat:)
A Magnus, biedny stary Magnus jest tak brudny jak dawno nie był.
On to jednak jest bardzo biedny, ma bardzo mało przewidywalną właścicielkę.

Kilka zdjęć z poświątecznego wypadu w Tatry.




W drodze na Kasprowy © lemuriza1972


A w dole świat przykryty chmurami © lemuriza1972



Krótka przerwa © lemuriza1972



Kasprowy i Babia Góra w oddali © lemuriza1972
  • DST 29.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)
Niedziela, 8 stycznia 2012

Wierchomla i .. rower:)

&feature=related

Była zima 3 lata temu.
Czas dla mnie tak ciężki, że nie chcę wspominać…
Minął na szczęście:)
Wiele zawdzięczam sobie samej i swojej walce i woli przetrwania, ale wiele też zawdzięczam Przyjaciołom i Znajomym.
Jeden z nich pozyczył mi wtedy płytę TILTU.
Słuchałam namietnie tej piosenki i wierzyłam, że to takie prorocze dla mnie słowa.
Dzisiaj mi się przypomniała, stąd … zamieszczam:)
I tą drogą też chciałam podziękować wszystkim znajomym za życzenia świąteczno-noworoczne , które docierały do mnie drogą smsową lub mailową.
Nie odpisywałam, ale nie dlatego, że nie doceniam tego, że dobrze mi życzycie.
To był taki okres… że po prostu nie mogłam.
Wybaczcie.
A teraz do rzeczy.
Miałam wielką ochotę na kilkugodzinne chodzenie po górach.
Do chwili ostatniej trwały uzgodnienia pomiędzy najbardziej zainteresowanymi co do miejsca. Mnie było w zasadzie wszystko jedno bo ja nie chciałam jeżdzić na nartach. Chciałam po prostu popatrzyć na góry i snieg.
U nas gdzieś tam na Jurasówce cos popadało, ale na Jurasówkę to mam 20 km:) , a moja obecna forma raczej po górkach na rowerze nie pozwala mi jeździć.
Wybór padł na Wierchomlę.
No i… stało się tak, ze z wielkiego chodzenia wyszła tylko godzina, a większość dnia spędziłam w pomieszczeniu , w bardzo miłym towarzystwie.
Trochę szkoda mi , ze nic z tych gór prawie nie widziałam ( tyle co podczas tej godzinki chodzenia, no i z wyciagu na Wierchomlę, bo się nim przejechałam na sam koniec)
Ale może dobrze, że nie poszłam. Ci co za bezpieczenstwo jakoś tam są odpowiedzialni czyli GOPROWCY, odradzali mi pójście, bo podobno slisko.
No a ja raków nie wziełam, bo wydawało mi się, ze raki to tylko w Tatrach.
Kilka zdjęć więc dla tych, co dawno nie widzieli gór i sniegu.
Jak ja się cieszę, że mam góry tak blisko.
Bardzo bym chciała, żeby napadało przynajmniej przez miesiąc i u nas , żebym mogła założyć biegówki i się pomęczyć.
Patrzyłam na tych co jeżdżą na nartach i bardzo im zazdroszczę, ale chyba się jednak nie odważę.
Chociaż.. nauczyłam się już, ze nie wolno mówić: nigdy..
Przekonywali mnie koledzy, ze da się, że niejeden ma podobne kłopoty z kolanem i nie tylko przecież jeździ na nartach, ale ratuje tych co wypadki mają.
No tak.. tyle, że oni te kłopoty z kolanem mieli już po tym jak się jeździć nauczyli, a ja nie potrafię jeździć.
Nie wiem czy potrafiłabym przełamać strach..o to moje nieszczęsne kolano, które od ubiegłorocznych upadków na rowerze niestety jest chyba w nieco gorszym stanie.
A dzisiaj?
Wspaniała nasza Justyna, która potrafi walczyć jak nikt inny , a mnie jej walka tak bardzo motywuje.
Motywuje do tego stopnia, że jak wróciłam dzisiaj do domu, to ani minuty się nie zastanawiałam, od razu zamieniłam ciuchy zwykłe na te rowerowe, kask na głowę i w drogę.
Dzisiaj udało mi się wyjechać za dnia.
Dawno nie jeździłam nie po ciemku.
Ale dzisiaj to było zaledwie kilka kilometrów, bo zaraz się ciemno zrobiło.
Dzisiaj trochę zwiększyłam tempo ( zasługa Justyny).
Jak tak na nią patrzyłam, to sobie myślałam…. Ja jednak uwielbiam zawody i rywalizację i nie mogę z tego całkiem zrezygnować.
Na pewno więc pojadę na jakiś maraton.
Decyzji o nierobieniu generalki trzymam się i tego nie zmienię.
Ale na pewno gdzieś tam sobie pojadę. To wiem na pewno.
Dzisiaj fajnie, temperatura ok. 3, 4 stopni, wiec nie najgorzej, lekka mżawka. Troche zmarzły mi nogi.
Miałam dzisiaj śmieszny sen.
Wybrałam się na rower… ubranie, buty, kask, jade i myslę "gdzie jechać dalej" i nagle się zorientowałam, ze ok wszystko dobrze, tylko ja nie mam ze sobą… roweru:)
Jadąc dzisiaj myslałam sobie: ja jak kocham jazdę na rowerze!
Jak ja kocham sport, góry!
Jak dobrze, ze tak JEST:)



Widok z Wierchomli © lemuriza1972



Pracują armatki:) © lemuriza1972



Gdzieś tam w lesie © lemuriza1972
  • DST 30.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 22.78km/h
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(5)
Środa, 4 stycznia 2012

W oczekiwaniu na śnieg:)



Kaśka dalej ze mną.
Jest numerem jeden dla mnie , jeśli chodzi o polskie wokalistki i zostanie numerem jeden, bo myślę, że długo, dlugo nie pojawi się NIKT , kto będzie tak spiewał, takie teksty pisał i miał taką wrażliwość.
Po tej piosence ci co nie wierzą w Boga, to przynajmniej się zastanowią.
Prawda, że świetne słowa?
Mnie bardzo się podoba to jej bardzo zmysłowe „aha” między zwrotkami.
A ja dzisiaj znowu na rowerze.
Nie liczyłam na to specjalnie.

Postanowiłam , że na chwilę obecną to muszę mieć na każdy dzień jakiś plan sportowy.
Czuję się wreszcie dobrze, przeszły przeziębienia, bóle szyi ( no prawie), więc trzeba zacząć robić to co sprawia radość.
I nie chodzi tu o przygotowania do sezonu, bo tych nie robię.
Nie o taki plan chodzi.
Dzisiaj cały dzień padało, więc myślałam… może basen?
Ale kiedy wracałam z pracy padać przestało, więc z radością wziełam Magnusa i pojechałam.
Zrobiliśmy sobie 30 km, łatwo nie było, bo chociaż niespecjalnie zimno, to mokro i duża wilgoć, a i mżawka, a poza tym , to wiatr w pewnym momencie taki, że aż prawie postawiło mnie w miejscu.
Ale cieszę się, że byłam.
Bardzo się cieszę.
Ale i tak czekam na śnieg.
Nartki smutno stoją w kącie. Chciałabym chociaż raz wyjąć je z kąta i sobie pobiegać. Bardzo bym chciała.
Jutro pewnie odpoczynek. No chyba, ze będzie pogoda w miarę dogodna, to może na chwilę pojadę.
W piątek mam nadzieję .. góry, ale gdzie, co , jak i czy na pewno… Wyklaruję się jutro.
Bardzo bym chciała pochodzić tak do upadłego i popatrzeć na góry.
Bardzo ich potrzebuję.

P.S średnia no cóż.. niska, ale forma zimowa, a i po ciemku to nie da się za szybko po polskich drogach jeździć
  • DST 30.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Kellys Magnus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Linkuj | Komentuj | Komentarze(2)
  • Nowsze wpisy →
  • ← Starsze wpisy

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl